Porwali, bili i maltretowali biznesmena - pójdą za kratki
Gdański Sąd Okręgowy skazał na kary więzienia dwóch mężczyzn, którzy we wrześniu 2009 roku brali udział w porwaniu gdańskiego przedsiębiorcy. Jeden spędzić ma w więzieniu sześć i pół roku, drugi - 11 miesięcy. Kary są niskie, bo mężczyźni pomogli organom ścigania.
Jak poinformował Krzysztof Trynka, rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, która prowadziła postępowanie w sprawie uprowadzenia, obaj mężczyźni: 34-letni Tomasz K. i 36-letni Tomasz P., zostali skazani na podstawie instytucji zwanej "dobrowolnym poddaniem się karze".
Do zastosowania takiej formy ukarania mężczyzn przychyliła się prokuratura, która także zaproponowała sądowi wysokość kary. Zastosowanie dobrowolnego poddania się karze było możliwe, bo sprawcy przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia, ujawniając okoliczności porwania nieznane wcześniej organom ścigania.
Oprócz kar więzienia wobec obu sprawców zasądzono też grzywny i nawiązki oraz obowiązek naprawienia szkody: muszą oddać rodzinie porwanego część okupu, jaką każdy z nich otrzymał. Teoretycznie obu mężczyznom groziło do 10 lat pozbawienia wolności.
Do porwania gdańskiego przedsiębiorcy Tadeusza S. doszło 26 września 2009 r. Uprowadziło go spod jego gdańskiego domu czterech mężczyzn przebranych za policjantów. Grozili przedsiębiorcy pistoletem. Tuż po porwaniu zażądali od jego rodziny okupu w wysokości 600 tys. złotych. 2 października rodzina wpłaciła 270 tys. zł.
Przestępcy nie wypuścili porwanego, ale organom ścigania udało się ustalić miejsce, gdzie przetrzymywano mężczyznę i 5 października został on uwolniony przez policję. Zatrzymano też wtedy większość porywaczy. Przedsiębiorca był bity i maltretowany. Przetrzymywano go w kajdankach. W momencie uwolnienia mężczyzna miał m.in. złamaną rękę.
Prokuratura ustaliła, że w porwaniu brało udział w sumie osiem osób. Postępowanie wobec pięciu z nich jest nadal prowadzone. Na wolności pozostaje szef grupy - 30-letni Jan Zagórski, który jest poszukiwany listem gończym.