Porucznik z Puław z zarzutami. Miał szpiegować dla Rosji
Piotr C. z Puław usłyszał cztery prokuratorskie zarzuty i odpowie przed sądem wojskowym za szpiegostwo na rzecz Rosji. Porucznik rezerwy miał zbierać niejawne dane i udostępniać je zagranicznym służbom. Sam oskarżony nie tyle nie przyznaje się do popełnienia czynu, co w ogóle się nie odzywa.
To, że Piotr C. jest poczytalny, już wiadomo. - Zapytany, czy przyznaje się do winy, nie wypowiedział żadnego słowa - wytłumaczył rzecznik warszawskiej prokuratury Michał Dziekański i dodał, że w związku z tym śledczy zarządzili badanie psychiatryczne mężczyzny.
- Okazało się jednak, że jest poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Grozi mu 10 lat więzienia - stwierdził Dziekański. Byłemu oficerowi zarzucono, że gromadził niejawne dokumenty w formie papierowej i elektronicznej w celu udzielenia ich obcemu wywiadowi, niezgodnie z przepisami przechowywał je poza kancelarią, samowolnie zabrał z jednostki wojskowej amunicję i nielegalnie ją posiadał.Akt oskarżenia sformułowano kilka dni temu.
Wystawiono za nim list gończy
Piotr C. skończył słynną Szkołę Orląt w Dęblinie i do 2011 r. służył w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który po katastrofie smoleńskiej był wygaszany. Informatorzy "Gazety Wyborczej" podkreślali w 2015 r., że działalność oficera nie miała żadnego związku z katastrofą smoleńską. Porucznika przeniesiono do rezerwy, a latem 2016 r. rozesłano za nim list gończy. Mężczyznę odnaleziono w grudniu w wiosce pod Kazimierzem Dolnym, gdzie został zatrzymany przez SKW.
Według mediów w tej sprawie doszło do zatargu między SKW a prokuraturą dotyczącego skali zarzutów; SKW chciała zarzutu szpiegostwa, a prokuratura wojskowa - uznania działań oficera za przestępstwo mniejszej wagi, związane z niedopełnienie obowiązków dotyczących materiałów niejawnych.
Źródło: "Kurier Lubelski"