Porno skandal z udziałem polskich kleryków
W porno skandalu w austriackim seminarium w St. Poelten brali udział polscy
klerycy! Jeden z nich, Krzysztof S., jest podejrzany przez
prokuratora o rozpowszechnianie wśród kleryków pornografii dziecięcej. Grozi
mu za to do dwóch lat więzienia.
Tymczasem okazało się, że nieprzyzwoite zdjęcia kleryków i dyrekcji
seminarium robił cyfrowym aparatem inny
Polak - diakon Marian L. - czytamy w "Fakcie".
20.07.2004 | aktual.: 20.07.2004 07:40
Na jednym ze zdjęć wykonanych przez Mariana L. widać, jak dyrektor seminarium Ulrich Küchel łapie za krocze jednego z duchownych - tym dotykanym jest właśnie polski seminarzysta Krzysztof S.
Wstępnym dochodzeniem w sprawie rozpowszechniania dziecięcej pornografii objętych było 8 kleryków, w tym 6 z Polski, na 40 uczących się w seminarium. Zarzuty prokuratura postawiła tylko Krzysztof S. Bo tylko na niego znaleziono dowody.
Matylda L., matka Mariana L., diakona, który zrobił bulwersujące zdjęcia całujących się księży, mieszka w Piotrkowicach (świętokrzyskie). Jest przerażona tym, co się stało. Nie wierzy, że syn miał coś wspólnego ze zdjęciami pornograficznymi. Opowiada, że Marian skończył seminarium niższe, prowadzone przez ojców karmelitów bosych w Wadowicach. Po maturze poszedł do seminarium w Kielcach, ale nie został tam wyświęcony. Dlaczego? - Ktoś złożył donos na niego. Nie jestem pewna, jaki, ale w jego efekcie wyrzucili go z seminarium - mówi Matylda L.
Kobieta uważa, że w dopuszczeniu syna do święceń przeszkodził ówczesny proboszcz z Piotrkowic. W seminarium Marian mieszkał w jednym pokoju z bratankiem proboszcza. Matka uważa, że Lewicki był lepszym uczniem i proboszcz miał być zazdrosny o bratanka, dlatego wyrzucili go z seminarium.
Później Marian L. obronił tytuł magistra w Lublinie. Następnie przez kilka lat uczył religii w okolicznych wioskach. Jakiś kolega dał mu adres seminarium w Austriii, gdzie miał zostać wyświęcony. Bardzo chciał być księdzem. Próbował zostać kapelanem wojskowym - opowiada Matylda L.
Dwa lata temu Marian pojechał do seminarium w Austrii. Liczył na to, że wreszcie zostanie księdzem. Rok temu został wyświęcony na diakona. Matka była na uroczystości.
Byłam wzruszona, że synowi wreszcie się udało. W tym roku 26 czerwca, na świętego Piotra i Pawła, miał mieć święcenia. Cała rodzina miała jechać. Ale dwa dni wcześniej zadzwonił Marian, że znów ktoś na niego złożył donos i święceń znów nie będzie - płacze kobieta. Szatan miesza, bo Pan Bog chce syna powołać na księdza, a szatan siedzi i knuje. Marian jest dobrym synem, bogobojnym, spokojnym.
Porno skandal w seminarium ujawnił duchowny pracujący tam jako specjalista od sieci komputerowej. Już w ub. roku odkrył, że ktoś w seminarium ściąga z polskich stron internetowych zdjęcia z dziecięcą pornografią. Zawiadomił policję, ale dochodzenie nie dało wtedy rezultatu, bo miłośnik pornografii używał komputera ogólnie dostępnego. Dopiero w czerwcu udało się namierzyć prywatny komputer Krzysztofa S.
24 czerwca policja zarekwirowała komputer. Wprawdzie kleryk zdążył go wcześniej wyczyścić, ale dzięki specjalistycznym programom udało się policji odtworzyć zawartość twardego dysku. Znaleziono na nim zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci. Prokuratura w St. Poelten jeszcze w tym tygodniu skieruje akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi S. do sądu. Na razie biskup miejscowej diecezji Kurt Krenn wyrzucił go z seminarium.
Przesłuchiwany przez policję i prokuraturę Krzysztofowi S. wszystkiemu zaprzeczał, ale dowody są niepodważalne - powiedział "Faktowi" prowadzący sprawę prokurator Walter Nemec z St. Poelten.