Porażony paralizatorem przez policję stanął w płomieniach
W Australii 36-letni mężczyzna dosłownie stanął w płomieniach, gdy został porażony paralizatorem przez policjanta. Z poparzeniami trzeciego stopnia został przewieziony do szpitala i znajduje się w stanie ciężkim - donosi serwis internetowy BBC News.
21.07.2009 | aktual.: 22.07.2009 00:22
Do zdarzenia doszło w miejscowości Warburton w zachodniej części Australii. Policjanci w odpowiedzi na skargę pojechali z interwencją do 36-letniego Ronalda Mitchella, znanego już stróżom prawa z agresywnych zachowań.
Gdy funkcjonariusze znaleźli się pod domem 36-latka, ten wybiegł z domu i ruszył prosto na nich, trzymając w rękach baniak z benzyną i zapalniczkę. Jeden z policjantów użył elektrycznego paralizatora, wtedy mężczyzna stanął w ogniu. Stróż prawa natychmiast powalił go na ziemię i gołymi rękami ugasił płomienie.
Okazało się, że 36-latek był uzależniony od wdychania oparów benzyny, którą był przesiąknięty w trakcie interwencji policjantów. Najprawdopodobniej elektryczna iskra wywołana przez paralizator spowodowała wybuch ognia, lecz policja nie wyklucza, że przyczyną tragedii była trzymana przez mężczyznę zapalniczka. Trwa dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia - pisze BBC News.