PolskaPoradnia widmo?

Poradnia widmo?

Gdy członkowie miejskiej komisji alkoholowej pojawili się na rutynowej wizytacji w poradni "Ana" przy ulicy Teligi, drzwi były zamknięte na cztery spusty. Kilkudniowe próby telefonicznego kontaktu z poradnią urzędników miejskich także spełzły na niczym. Regularnie, co miesiąc, docierały natomiast do urzędu rachunki za wykonane usługi.

13.11.2003 07:57

Poradnia terapii uzależnień "Ana" funkcjonuje od 2001 roku. W ubiegłym roku otrzymała dotację gminy w wysokości prawie 30 tys. zł, w tym roku - 65 tys. zł (już wypłacono 39 tys. zł)

Zgodnie z umową "Ana" powinna być czynna w godz. 9-18. Według jej właściciela Andrzeja Gregera gmina płaci za świadczenia, a nie za dyżury w poradni.

Na telefon

Pacjenci na pierwsze wizyty zwykle umawiają się telefonicznie. Według urzędników Wydziału Spraw Społecznych to ograniczanie dostępności, do poradni mogą przecież przyjść pacjenci "z ulicy". Andrzej Greger ripostuje, że zdarza się to niezmiernie rzadko - raz, dwa w miesiącu. Bardziej skuteczne w pozyskiwaniu pacjentów są ogłoszenia prasowe.

W poradni przy Teligi, według jej szefa, odbywają się tygodniowo 3 terapie grupowe, w drugiej siedzibie przy ulicy Brożka - 4, poza tym udzielanych jest około 40-50 porad indywidualnych.

- Dlaczego jednak nikt nie odbiera telefonu, a w trakcie kontroli z urzędu okazuje się, że krzesła są ustawione tak, jakby nikt z nich nie korzystał i pokrywa je gruba warstwa kurzu?

- Bo zajęcia zwykle odbywają się późnym popołudniem, a kurz szybko się gromadzi i czasem nie ma czasu, by go usunąć - odpowiada szef poradni.

Nieznane kwalifikacje

W trakcie kontroli przeprowadzanej przez urzędników miejskich okazało się, że w maju poradnia rozliczyła 6, a we wrześniu 37 świadczeń, które nie figurują w dokumentacji. Według właściciela poradni majowe niezgodności wynikają z błędu rachunkowego i gmina odzyska nadpłacone 320 zł, wrześniowe natomiast to efekt uwzględnienia w rachunku kosztu sesji terapeutycznej a nie kosztu godziny sesji grupowej.

Kontrolerzy wytknęli także brak podpisów prowadzących zajęcia, co uniemożliwia stwierdzenie, czy w ogóle się odbyły i czy były prowadzone przez osoby uprawnione. Kwalifikacje 2 z 7 pracowników poradni nie były udokumentowane. Dziś ma się odbyć ponowana kontrola poradni i według zapewnień jej właściciela wszystkie dokumenty zostaną przedstawione.

- Załóżmy, że jest maluch z poduszką powietrzną. Pytanie tylko, czy ma ona tam być. W umowie na przykład nie ma nic o podpisach terapeutów w dokumentacji zajęć - tak obrazowo Andrzej Greger kwituje zastrzeżenia gminnych kontrolerów.

Trochę historii

"Ana" nie jest wyjątkiem. Kilka tygodni temu opisywaliśmy nieprawidłowości w poradni terapii uzależnień założonej przez stowarzyszenie "Pomocna dłoń". Gmina cofnęła część (100 tys. zł) dotacji i skierowała sprawę do prokuratury. Ta umorzyła śledztwo z braku wystarczających dowodów. Jerzy Dziwisz z miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych twierdzi, że wysokie zarobki pracowników sięgające 3-4 tys. zł budzą olbrzymie zastrzeżenia, pensja dobrego terapeuty w Krakowie to 1,5, najwyżej 2 tys. zł. Fundacja "Dziecięce listy do świata", która nie rozliczyła dotacji ma zakaz ubiegania się o gminne pieniądze przez dwa lata. O wyłudzenie dotacji w wysokości ponad 120 tys. zł oskarżyła krakowska prokuratura Piotra B., byłego miejskiego radnego i szefa stowarzyszenia Klub "Beneficus". Dwaj inni członkowie "Beneficusa" Paweł B. i Bernard B. (także były radny AWS) mieli wyłudzić 91 tys. zł, i 11,8 tys. zł. Nie przyznają się do winy, sąd nie wydał jeszcze wyroku.

Małgorzata NITEK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)