POPiS-owi prezydenci
Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość to w tej chwili najwięksi antagoniści na polskiej scenie politycznej. Nie jest jednak wykluczone, że w co najmniej kilku miastach ugrupowania te wystawią wspólnych kandydatów na prezydentów miast.
21.06.2006 10:36
Na pięć miesięcy przed bezpośrednimi wyborami prezydenckimi, już wiadomo, że PO oraz PiS wystawią wspólnych kandydatów na prezydentów np. we Wrocławiu (Rafał Dutkiewicz) oraz Gdyni (Wojciech Szczurek).
Również w innych miastach regionu taka sytuacja jest prawdopodobna. Poparciem obydwu formacji cieszy się na przykład prezydent Jaworzna - Paweł Silbert. Pod szyldem własnego komitetu wyborczego otrzyma on poparcie obu najpopularniejszych partii w naszym kraju. O jego interesy dba bowiem senator PiS Czesław Żelichowski, a z PO poseł Wojciech Saługa.
To samo wydarzy się najprawdopodobniej w Bytomiu. Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska są tam już właściwie "po słowie" w sprawie zgodnego poparcia Artura Krawczyka, w tej chwili skarbnika gminy w Rudzie Śląskiej.
Także w Sosnowcu może zdarzyć się tak, że poparcie Prawa i Sprawiedliwości otrzyma kandydat PO, Jarosław Pięta. W tej sprawie stanowisko będzie musiała zająć jednak poseł Ewa Malik, która pełni rolę nieformalnego lidera partii Jarosława Kaczyńskiego na terenie Zagłębia. To na razie plotka, która uporczywie krąży po mieście, ale - jak na razie - nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością - mówi poseł Malik.
PO oraz PiS nieformalnie rozmawiają także na temat wyłonienia wspólnego kandydata na prezydenta Chorzowa, bo jednoznacznie kojarzony z prawicą, ale posiadający jednocześnie twardy kręgosłup obecny prezydent Marek Kopel, nie odpowiada żadnemu z tych ugrupowań. Żeby go pokonać, dwie największe siły polityczne w kraju są w stanie zawiesić wzajemne urazy na kołku. Przynajmniej na jakiś czas.
PO oraz PiS, a właściwie ludzie tych partii, mieliby ochotę poprzeć jeszcze wspólnie kilku innych kandydatów na prezydentów miast, ale animozje liderów tych formacji w niektórych większych miastach zaszły już tak daleko, że nie może być mowy o porozumieniu.
To samo dotyczy wyborów do Sejmiku województwa śląskiego. Obydwie formacje przygotowują się tutaj do wojny wyborczej i poważnej konfrontacji, odżegnując się od wszelkiej współpracy zarówno w samej kampanii wyborczej, jak i w okresie powyborczym, kiedy trzeba będzie skompletować nowy zarząd województwa śląskiego.
Witold Pustułka