Popieramy UE przez wzrost gospodarczy
Nie sprawdziły się obawy Polaków związane z wejściem do UE; akcesja zbiegła się ze wzrostem gospodarczym w kraju; brakuje negatywnej debaty o Unii, bo politycy zajęli się innymi sprawami - to, w opinii prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, przyczyny wzrostu poparcia dla członkostwa Polski w UE.
Najnowszy sondaż CBOS wskazuje, że poparcie dla integracji Polski z Unią osiągnęło nienotowany od lat wynik. W listopadzie liczba jej zwolenników osiągnęła 77%, o 5 punktów proc. więcej niż w październiku. Jest to wskaźnik najwyższy od maja 1996 roku, kiedy to poparcie dla integracji sięgało 80%.
Kolarska-Bobińska, która jest szefową Instytutu Spraw Publicznych (ISP), skomentowała ten sondaż dla PAP. Uznała, że jedną z przyczyn wzrostu poparcia dla akcesji jest to, że nasze wejście do Unii zbiegło się ze wzrostem gospodarczym w kraju, co może być przypisywane właśnie akcesji.
Bardzo ważne jest też to, że brak jest debaty negatywnej w kraju wokół Unii. Wszyscy politycy zajęli się innymi sprawami i nikt nas już po prostu nie straszy. To też dobrze służy temu poparciu - zaznaczyła.
Kolarska-Bobińska zwróciła też uwagę, że wchodząc do Unii, Polacy żywili zarówno bardzo dużo nadziei, jak i obaw. Jak mówiła, obawy te dotyczyły przede wszystkim kwestii ekonomicznych - bano się, że nasi rolnicy nie dadzą sobie rady, że nasze produkty będą niekonkurencyjne, że wiele przedsiębiorstw zbankrutuje.
W tej chwili okazuje się, że gospodarka rośnie, spada powoli bezrobocie, nie odnotowujemy większych bankructw, nasze towary są rozchwytywane, czyli nasze obawy nie sprawdziły się - oceniła.
Jak dodała, przed wejściem do UE straszono nas też, że Unia może spowodować legalizację eutanazji, a Polska straci swoją suwerenność. Tymczasem - jak powiedziała - okazuje się, że również pod tym względem, po przystąpieniu do Unii, niewiele się zmieniło.
Zdaniem szefowej ISP, przed przystąpieniem do Wspólnoty Polacy nie wierzyli we własne siły. Mało kto wierzył, że rolnicy dadzą sobie radę i wypełnią wszystkie formularze, okazało się, że rolnicy wspaniale dostosowali się do nowych warunków. Obawialiśmy się też, że administracje lokalne nie będą w stanie przygotować różnego rodzaju projektów i pieniądze unijne zaczną nam przepadać - to się okazało nieprawdą - oznajmiła.
Jak powiedziała, obawy Polaków dotyczyły też zamkniętych rynków pracy dla Polaków, "mówiono, że to jest oznaka obaw przed nami i pogardzania nami". Tymczasem okazuje się, że coraz więcej krajów otwiera, bądź łagodzi te zamknięte bariery na rynku pracy - oceniła Kolarska-Bobińska.