Popełnią zbiorowe samobójstwo na koniec krwawej wojny?
Armia Sri Lanki, prowadząca
ofensywę przeciwko Tamilskim Tygrysom na północy wyspy,
zajęła całą linię wybrzeża i tym samym
odcięła szlaki dostaw i ucieczki rebeliantów. Wojsko zapowiada szybkie zajęcie otoczonych terenów. Źródła w armii twierdzą również, że bojownicy przygotowują się do popełnienia
zbiorowego samobójstwa.
Oddziały Tamilskich Tygrysów wraz z tysiącami cywilów, pozostają obecnie w okrążeniu na skrawku terytorium o obszarze nie większym niż 3-4 kilometry kwadratowe.
Odcięcie Tamilom drogi morskiej ma, zdaniem wojskowych z Kolombo, nie tylko odciąć dostawy broni, lecz także udaremnić ucieczkę liderom Tamilskich Tygrysów. Wojskowym chodzi przede wszystkim o pojmanie Velupillaia Prabhakarana i jego najbliższych współpracowników.
Według dowództwa sił zbrojnych kraju, otoczeni bojownicy chcą popełnić masowe samobójstwo. Informacji tej nie potwierdzają jednak niezależne źródła.
Wojna skończy się za 48 godzin?
W sobotę w Kolombo zapowiedziano, iż "w ciągu 48 godzin" armia zajmie otoczone tereny, likwidując rebelię tamilską i uwalniając tysiące cywilów.
W połowie tygodnia Rada Bezpieczeństwa ONZ wyrażała zaniepokojenie nasilającym się kryzysem humanitarnym na Sri Lance i apelowała do obu stron trwającego tam konfliktu, aby chroniły cywilów. Z podobnym apelem wystąpiły też Stany Zjednoczone.
Według niektórych doniesień, tylko w miniony weekend wskutek ostrzału artyleryjskiego zginęło na północy kraju nawet 1000 osób. Z kolei we wtorek i w środę doszło do ataków na szpital, co kosztowało życie 100 cywilów.
Ćwierć wieku walk
Konflikt między lankijską armią a Tygrysami-Wyzwolicielami Tamilskiego Ilamu (LTTE), którzy walczą o oderwanie północno- wschodniej części wyspy od reszty kraju, trwa już od ćwierćwiecza. W ostatnich miesiącach wojska zdobyły wyraźną przewagę nad rebeliantami i osaczyły ich na małym skrawku ziemi na wybrzeżu. Na obszarze tym uwięzionych zostało jednak także około 60 tys. cywilów.