Poparzony w samochodzie Kuba wraca do domu
Cierpienie, bolesne zabiegi, rozłąka z mamą - to wszystko nareszcie ma za sobą. Po sześciu tygodniach spędzonych w szpitalu Kubuś (2 l.) ze Skierniewic wreszcie wrócił do domu. Jego starszy brat Bartuś (3 l.), który też ucierpiał w pożarze samochodu, niestety musi jeszcze zostać w szpitalu w Łodzi.
10.12.2010 | aktual.: 10.12.2010 09:26
- Ciągle wierzyłam, że chłopcy wyzdrowieją, że wrócą do domu i właśnie to się spełnia. W domu czeka na nich starsza siostra, która bardzo za nimi tęskni - powiedziała nam szczęśliwa mama chłopców, Natalia. Malcy siedzieli w samochodzie, gdy nagle wybuchł w nim pożar. Matka zostawiła ich tylko na chwilę zapiętych w fotelikach, a sama poszła odebrać córkę ze szkoły. Gdy wróciła, auto było całe zadymione, a dzieci nieprzytomne.
Chłopcy zostali śmigłowcem przetransportowani do szpitala pediatrycznego w Łodzi. Przez tydzień byli w śpiączce i oddychał za nich respirator. Mieli poparzone twarze, ręce i układ oddechowy. Lekarze każdego dnia walczyli o ich życie. Na szczęście udało się. Chłopcy przeszli operacje przeszczepu skóry i zaczęli wracać do zdrowia. Wczoraj lekarze zdecydowali o wypisaniu młodszego z braci - Kubusia.
Bartuś jeszcze kilka dni musi spędzić na oddziale. Ma zapalenie oskrzeli i bierze antybiotyk. Kiedy zakończy terapię, też wróci do domu.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Radny zrobił z siebie Bonda