Ponowny proces w sprawie zakażenia pacjentów żółtaczką
Sprawa zakażenia pacjentów żółtaczką typu C w
stacji dializ w Ostrowie Wielkopolskim ma być jeszcze raz
rozpoznawana - zadecydował Sąd Apelacyjny w Łodzi. Do
zakażenia 53 pacjentów miało dojść w okresie od grudnia 2005 roku
do lipca 2006 r.
19.03.2008 | aktual.: 19.03.2008 16:09
Oskarżonymi w tej sprawie byli: była już pielęgniarka oddziałowa stacji dializ Renata R. oraz b. ordynator tej stacji - Stanisław T. Prokuratura zarzuciła im sprowadzenie niebezpieczeństwa zagrożenia epidemiologicznego dla wielu osób. Pielęgniarce i lekarzowi zarzucono oprócz tego posiadanie amfetaminy.
We wrześniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał b. pielęgniarkę oddziałową stacji dializ Renatę R. na 3 lata więzienia, a b. ordynatora tej stacji - Stanisława T. na 2,5 roku więzienia. Prokuratura zarzuciła im sprowadzenie niebezpieczeństwa zagrożenia epidemiologicznego dla wielu osób.
W środę łódzki sąd apelacyjny uchylił w części - zaskarżony przez obrońców - wyrok i skierował ją do ponownego rozpoznania. SA podzielił wątpliwości obrony, która zwracała uwagę, iż kaliski sąd wydając wyrok oparł się jedynie na opinii jednego biegłego. To - jak twierdziła obrona - za mało, aby wydawać końcowy wyrok.
Jak powiedziała przewodnicząca składu sędziowskiego Elżbieta Łopaczewska, w całej sprawie wypowiadał się jeden biegły do spraw chorób zakaźnych. Jego opinia - jeszcze pisemna - była w aktach sprawy w toku postępowania przygotowawczego. Zawierała ona odpowiedzi na dziesięć pytań przygotowanych przez prokuraturę - mówiła.
Łopaczewska zaznaczyła jednak, że potem przed sądem, kiedy padały konkretne dodatkowe pytania, to na wiele z nich - istotnych dla rozstrzygnięcia - biegły - jak mówił - nie potrafi udzielić odpowiedzi.
SA przyznał więc, że dopuszczenie do rozprawy kolejnego biegłego, tym razem epidemiologa, o którego wnioskowała obrona, mogło dać odpowiedzi na szereg wątpliwości co do sposobu szerzenia się choroby, dać odpowiedź, dlaczego to było zakażenie tylko żółtaczką typu C.
SA nie kwestionuje, iż były w placówce uchybienia związane z nieprzestrzeganiem zasad higieny i aseptyki. Jednak - zdaniem sądu - należało wykazać, czy był związek przyczynowy między tymi zaniedbaniami a tym, co się wydarzyło. Należało wykazać zależność między działaniami siostry oddziałowej i ordynatora a ich efektami. Sąd w Kaliszu tego nie zrobił.
Jak powiedziała Łopaczewska, SA trudno było rozstrzygnąć, czy materiał dowodowy, oceniony przez kaliski sąd okręgowy, rzeczywiście jest wystarczający, czy nie należy go uzupełnić przez zasięgnięcie opinii innych biegłych. Chodzi o to, aby nie mieć już żadnych wątpliwości co do źródła tych zakażeń czy przyczyn, dla których to nastąpiło - powiedziała.
Łódzki sąd apelacyjny utrzymał natomiast karę wymierzoną oskarżonym za posiadanie amfetaminy. Sąd pierwszej instancji skazał ich wtedy za to na 10 miesięcy więzienia. SA zaliczył im na poczet tej kary okres aresztowania.
Według prokuratury, do zakażenia 53 pacjentów doszło w okresie od grudnia 2005 roku do lipca 2006 r. Śledczy uważają, iż Renata R. m.in. wykonywała zabiegi medyczne bez użycia jednorazowych rękawiczek i ponownie wpuszczała krew po badaniach do krwioobiegu chorych oraz nie wymieniała rurek kapilarnych w jonometrze (urządzenie do badania poziomu elektrolitów w organizmie). Byłego ordynatora oskarżono o podobne czyny, będące rezultatem braku nadzoru nad personelem.