PolskaPonad 700 osób na wigilijnym posiłku dla potrzebujących

Ponad 700 osób na wigilijnym posiłku dla potrzebujących

726 osób, którym doskwiera bieda, samotność lub bezdomność, zjadło po południu wigilijny posiłek w siedzibie Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego w Katowicach.

W południe przed drzwiami Towarzystwa przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta ustawiła się kilkusetosobowa kolejka. - Przychodzi człowiek co rok, bo tu widzi, że jest wielu innych, jak on. To podnosi na duchu - trochę. Jedzenie jest, są kolędy, ale jakoś tak - wiadomo - trochę smutno. Takie święta - powiedział stojący w kolejce pan Piotr.

Jak mówił założyciel Towarzystwa, Dietmar Brehmer, choć przed posiłkiem spodziewanych było ok. tysiąca osób, nawet jeśli ta liczba okazała się mniejsza, to i tak jest dużo. Wskazywał, że liczba bezdomnych rośnie - jeśli jeszcze kilka lat temu kuchnia towarzystwa wydawała w zwykłe dni po 250-300 obiadów, teraz ta liczba sięga nawet 400.

- Przed dwoma tysiącami lat taki człowiek z Nazaretu powiedział, że zawsze będziemy mieć tych biednych" - podkreślił Brehmer dodając, że nie wiadomo, czy na biedę jest jakieś lekarstwo. - Nie jestem marzycielem. () Tak po prostu jest. My musimy tylko tworzyć warunki, żeby dostali ciepły posiłek i mieli wrażenie, że ktoś się nimi zajmuje i opiekuje - wyjaśnił.

Brehmer nie wierzy w likwidację biedy, uważa jednak, że możliwa jest poprawa polityki społecznej państwa. - Jest bardzo dużo osób w wieku poprodukcyjnym, emerytów, rencistów - samych. Gdyby zrobić tak, żeby ci ludzi mogli nam i tym ludziom pomóc - oni też nie byliby samotni. W tym kraju nie wytworzyła się atmosfera i tradycja wzajemnej pomocy - ocenił.

Brehmer przyznał też, że osoby przychodzące na świąteczne posiłki do siedziby Towarzystwa zwykle niewiele mówią. - Co tu mówić, jak człowiek jest bezdomny, nie ma domu, żadnej radości. Jego podstawową rzeczą jest najpierw mieć dach nad głową i jedzenie - to przede wszystkim zaspokajamy tutaj - wskazał.

Podczas świątecznych posiłków wolontariusze Towarzystwa starają się tworzyć atmosferę braterstwa, ale to niełatwe - tworzenie dobrej atmosfery w takich sytuacjach wymaga bowiem pewnego "zniżenia" się do ludzi.

- My nie jesteśmy lepsi, my tylko trochę lepiej potrafimy się rozbijać łokciami na świecie - potrafimy szybciej się uczyć, szybciej pracować, w związku z czym mamy coś. Ci ludzie po prostu wiele w życiu nie potrafią, dlatego są w takiej sytuacji - zaznaczył.

W piątek przy odświętnie przystrojonych stołach podano m.in. rybę z ziemniakami, śledzia, barszcz czerwony, bigos z kiełbasą, wędliny, pieczywo, makówki i inne słodycze. Do posiłku - przygotowywanego od kilku dni przez ok. 40 wolontariuszy - przygrywał zespół młodzieżowy, śpiewający kolędy i pastorałki.

Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne istnieje od 1989 r. Było pierwszą pozapaństwową i pozakościelną organizacją tego typu na Śląsku i jedną z pierwszych w Polsce. Przyjęło nazwę "Górnośląskie", nawiązując do śląskich tradycji dobroczynności. Towarzystwo zatrudnia kilkoro pracowników, pomaga im ok. 50 wolontariuszy - bezdomnych, podopiecznych.

Ulokowana w śródmieściu Katowic jadłodajnia Towarzystwa rocznie wydaje ok. 100 tys. posiłków. Codziennie po południu zgłasza się po nie od 250 po nawet 400 osób. W świetlicy regularnie odbywają się spotkania kółek zainteresowań dla osób bezdomnych. Towarzystwo prowadzi też Ogrzewalnię dla Bezdomnych, z której obecnie korzysta ok. 30 osób.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)