Ponad 100 osób zginęło w atakach w Londynie?
Nawet sto osób mogło zginąć w czwartkowych zamachach w Londynie. Oficjalny bilans to ciągle co najmniej 49 zabitych i około 700 rannych. Kolejne ciała wydobywane są wciąż w okolicach stacji King's Cross, ale tam akcja jest wyjątkowo trudna.
Mieszkańcy Londynu posłuchali apeli policji oraz władz miasta, by nie dali się zastraszyć terrorystom, i po weekendzie wracają do pracy i szkół. W piątek, dzień po eksplozjach bomb podłożonych przez terrorystów w metrze i piętrowym autobusie, wielu londyńczyków nie pracowało. Zamkniętych było także około 100 szkół w centrum miasta.
Jednak już w sobotę i niedzielę brytyjska stolica zdawała się wracać do normalności. Mimo obaw, że terroryści mogą uderzyć ponownie oraz zaostrzonych środków bezpieczeństwa, nie odwołano niedzielnych obchodów 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Tysiące osób przyszło na uroczystości z udziałem weteranów wojennych i paradę sztandarów na alei The Mall pod Pałacem Buckingham.
W poniedziałek sam burmistrz Londynu Ken Livingston pojechał do pracy metrem, zachęcając londyńczyków do przełamania obaw związanych z podróżowaniem publicznym transportem po zamachach.
Policja potwierdziła dotąd, że w zamachach zginęło 49 osób. Wciąż trwają jednak poszukiwania i usuwanie skutków zamachu w tunelu metra linii Piccadilly pomiędzy stacjami King's Cross i Russell Square, położonego na głębokości 30 metrów.
Jak przyznają ratownicy, w tunelu jest 60 st. C, oddychanie utrudnia pył sypiący się ze zniszczonych stropów i ścian. Ale najgorsze są tysiące szczurów...