Pomnik upamiętni ofiary wypadku koło Jeżewa?
Władze Białegostoku poparły pomysł
upamiętnienia ofiar wypadku autokaru z młodzieżą koło Jeżewa
(Podlaskie) poprzez ustawienie tam pomnika. To nie jest takie
proste - odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad
(GDDKiA) i zaznacza, że decyzja nie będzie podjęta szybko.
Z takim pomysłem upamiętnienia trzynastu ofiar wypadku, do którego doszło 30 września na trasie Białystok-Warszawa, wystąpił na poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej Białegostoku radny Dariusz Piontkowski - nauczyciel historii w liceum, w którym uczyło się dziewięć ofiar tej tragedii.
Propozycję poparł prezydent Białegostoku. Obiecał sfinansować budowę z budżetu miasta i wystąpił do GDDKiA o zgodę na pomnik w pasie drogowym, w miejscu, gdzie doszło do zderzenia autokaru z ciężarową lawetą.
Dyrektor oddziału w Białymstoku Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Tadeusz Topczewski powiedział, że pismo otrzymał, ale podjęcie decyzji nie będzie ani szybkie, ani proste.
Jak wyjaśnił, w tym miejscu - zgodnie z planami - przebiegać ma bowiem drugi pas jezdni drogi ekspresowej, jaką ma być w przyszłości trasa z Białegostoku do Warszawy. Topczewski powiedział, że raczej nie ma szans, by pomnik mógł stanąć dokładnie w miejscu, gdzie doszło do wypadku.
Jak to rozwiązać i czy w ogóle postawienie pomnika będzie możliwe, będzie więc wiadomo dopiero po zakończeniu prac planistycznych. Rozwiązanie musi być takie, by usytuowanie pomnika nie było przyczyną kolejnych dramatów - dodał Topczewski.
Podlaska policja podała statystykę, z której wynika, że trasa nr 8 na terenie województwa podlaskiego, czyli droga z Warszawy do Białegostoku i dalej, w kierunku Augustowa i przejść granicznych z Litwą, jest bardzo niebezpieczna. Od stycznia do końca września na odcinku o długości prawie 240 km zginęły tam 44 osoby, a 131 zostało rannych. W tym czasie odnotowano tam prawie 80 wykroczeń drogowych dziennie.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni policja skontrolowała tam 3 tys. kierowców, z których 833 ukarano mandatami, a ponad tysiąc pouczono. W walce z piratami drogowymi wykorzystano śmigłowiec, którego załoga obserwowała drogę i dawała znać patrolom o kierowcach przekraczających przepisy. Fotoradary zarejestrowały 179 kierowców, którzy złamali przepisy. Niechlubny rekordzista jechał z prędkością 163 km/h.