Pomarańczowi wracają do walki o władzę
Po dwudniowej ciszy, która nastąpiła na Ukrainie w związku z nieoczekiwanym powołaniem większości parlamentarnej Partii Regionów, socjalistów i komunistów, dwie siły nieistniejącej już pomarańczowej koalicji ponownie przystąpiły do walki o władzę.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 18:36
Orężem w tej walce jest wynajdowanie kruczków prawnych, które podważyłyby legalność sojuszu pod przewodnictwem lidera Partii Regionów Ukrainy Wiktora Janukowycza, oraz plany zablokowania obrad parlamentu.
"Przechodzimy do radykalnej walki" i uczynimy wszystko, by "taka koalicja nie zaistniała" - ostrzegła Julia Tymoszenko, po spotkaniu deputowanych jej ugrupowania z parlamentarzystami z proprezydenckiej Naszej Ukrainy.
Jeszcze do czwartku Blok Julii Tymoszenko i Nasza Ukraina - siły, które w 2004 roku zwyciężyły w pomarańczowej rewolucji - tworzyły wspólną koalicję z socjalistami. Ci jednak wyłamali się, kiedy okazało się, że ich lider Ołeksandr Moroz, wbrew wcześniejszej umowie z koalicjantami, wystartował i wygrał wybory przewodniczącego Rady Najwyższej (parlamentu).
W czwartkowym głosowaniu kandydatura Moroza została zatwierdzona dzięki poparciu socjalistów, Partii Regionów i komunistów. Dzień później poinformowano, że te trzy ugrupowania powołują własną koalicję, którą nazwano mianem antykryzysowej.
W poniedziałek blok Tymoszenko i Nasza Ukraina ogłosiły, że koalicja formowana przez Janukowycza, Moroza i przywódcę komunistów Petra Symonenkę jest nielegalna.
Jeden z czołowych polityków Naszej Ukrainy, Roman Zwarycz uważa, że socjaliści naruszyli procedury wyjścia z pomarańczowej koalicji. Powiedział on, że zgodnie z umową socjaliści powinni uprzedzić o tym swych partnerów na 10 dni przed podpisaniem umowy z nowymi sojusznikami. Oprócz tego - jak oznajmił Zwarycz - socjaliści nie poinformowali Naszej Ukrainy o opuszczeniu pomarańczowej koalicji na piśmie.
Opierając się na tych przesłankach Nasza Ukraina i blok Tymoszenko oficjalnie zaproponowały w poniedziałek prezydentowi Wiktorowi Juszczence, by jako kandydata na premiera przedstawił parlamentowi Julię Tymoszenko. Antykryzysowa koalicja wysuwa na stanowisko premiera Janukowycza.
Według zapowiedzi Zwarycza, nadchodzący wtorek będzie w Radzie Najwyższej gorącym dniem. Tymoszenko, która domagając się rozpisania nowych wyborów parlamentarnych grozi blokadą prac parlamentu, może jednak pozostać na placu boju osamotniona.
Ukraińskie media poinformowały bowiem o spotkaniu Moroza i Janukowycza z przedstawicielami Naszej Ukrainy Jurijem Jechanurowem i Anatolijem Kinachem. Trwająca godzinę rozmowa miała dotyczyć włączenia się Naszej Ukrainy do koalicji z Partią Regionów, socjalistami i komunistami.
Ołeksandr Moroz powiedział wcześniej w poniedziałek, że popierająca prezydenta Juszczenkę Nasza Ukraina powinna przystąpić do antykryzysowej koalicji, formowanej przez lidera Partii Regionów Janukowycza.
"Wejście Naszej Ukrainy do naszej koalicji bez wątpienia gwarantowałoby zgodną współpracę z innymi ośrodkami władzy, w szczególności z prezydentem Juszczenką" - powiedział przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy.
Jarosław Junko