Pomagali gasić pożary w Szwecji, mogą zostać opodatkowani. Wiemy, co z polskimi strażakami
Szwedzkie media obiegła kontrowersyjna informacja. Tamtejsza agencja ochrony cywilnej chce od ochotników, którzy pomagali w lipcu gasić pożary, spisu darmowych świadczeń - posiłków, noclegów - bo niektóre podlegają opodatkowaniu. - Polska takiego pisma nie otrzymała i nie otrzyma - ustaliła WP.
24.10.2018 | aktual.: 24.10.2018 11:35
Portal aftonbladet.se podaje, że Szwedzka Agencja Ochrony Cywilnej wysłała listy do tamtejszych strażaków ochotników, którzy pomagali latem w gaszeniu pożarów w kraju. Prosi o zestawienia bezpłatnych świadczeń, jakie wówczas otrzymali. Mowa o darmowych posiłkach i noclegach. Teraz być może niektórym przyjdzie za to zapłacić.
Te doniesienia spotkały się z dezaprobatą Tobiasa Baudina, przewodniczącego Związku Zawodowego "Kommunal", zrzeszającego strażaków i ratowników. ”To kpina wobec tych, którzy przerwali swoje urlopy, aby spieszyć, ratować domy i dobytek innych” - ocenił.
Sprawa zbulwersowała też między innymi Janusza Korwin-Mikkego. "Sprawa może dotyczyć także Polaków... Szwedzi są tak 'wdzięczni' strażakom, że chcą im dowalić podatek, za to, że dostali coś do jedzenia za darmo".
Przypomnijmy, że w lipcu Szwecja poprosiła Unię Europejską o pomoc w walce z pożarami. W gaszenie lasów zaangażowali się między innymi Polacy - strażacy z województwa zachodniopomorskiego. Ich sprawa z opodatkowaniem jednak nie dotyczy. I to z kilku powodów.
Zobacz także
"Tematu nie ma"
W rozmowie z WP Paweł Frątczak, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, tłumaczy, że w letnią akcję w Szwecji zaangażowani byli tylko strażacy Państwowej Straży Pożarnej. - Była to pomoc na szczeblu rządowym, więc na określonych zasadach - mówi.
Zwraca uwagę, że możliwość opodatkowania bezpłatnych świadczeń dotyczy po pierwsze Szwedów, a po drugie ochotników - nie zaś zawodowych strażaków. - Tematu w odniesieniu do Polaków nie ma - podkreśla. To nie wszystko.
Okazuje się, że jeśli powstałyby listy spisane przez polskich strażaków, byłyby puste. Bo, jak zaznacza Frątczak, w ramach Europejskiego Mechanizmu Ochrony Ludności działa zasada: państwo, które potrzebuje pomocy, określa jej formę, a kraje, które mogą jej udzielić - aplikują. Zaś strażacy z wybranego państwa mają ze sobą wszystko, czego potrzebują, nie obciążają tego, komu pomagają.
Niezależni i samodzielni na okres nie mniejszy niż dwa tygodnie - tacy, jak zaznacza Frątczak, mają być i byli w Szwecji polscy strażacy.
- Mieliśmy całe miasteczko turystyczne ze sobą, z ogrzewaniem, oświetleniem. To państwo polskie finansowało transport, paliwo, wyżywienie i nocleg. (...) Dlatego nie otrzymaliśmy i nie otrzymamy pisma - podsumował.