Polskiemu systemowi ratownictwa grozi paraliż
Wyemigrować mogło już niemal 12% lekarzy medycyny ratunkowej. Wiele oddziałów ratunkowych w polskich szpitalach pozostaje bez ordynatorów - pisze "Życie Warszawy".
14.09.2006 | aktual.: 27.07.2007 09:59
Sytuacja w polskim ratownictwie jest coraz trudniejsza - komentują eksperci. Lekarzy brakowało zawsze, ale od początku tego roku jest źle jak nigdy- ubolewa prof. Andrzej Zawadzki, mazowiecki konsultant ds. medycyny ratunkowej. Na samym Mazowszu mamy kilka oddziałów medycyny ratunkowej bez ordynatorów. Taki oddział, zamiast ratować ludzi, działa jak izba przyjęć. Po prostu przekazuje pacjentów do innych oddziałów- mówi.
Gdzie podziali się lekarze medycyny ratunkowej? Wyemigrowali. Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że po zaświadczenia potwierdzające kwalifikacje zawodowe za granicą zgłosiło się już niemal 12% lekarzy tej specjalizacji. Ilu z nich faktycznie wyjechało? Tego nie wiemy- informuje rzecznik prasowy Izby Zofia Ignatowicz. Ale zakładamy, że skoro ktoś się zgłasza po zaświadczenie, nie robi tego dla zabawy- mówi.
Dla porównania: anestezjologów, o których wyjazdach za granicę głośno mówiło się w mediach, zgłosiło się po zaświadczenia tylko niewiele więcej - bo około 16%. Jednak - jak twierdzą eksperci - sytuacja w ratownictwie jest o wiele trudniejsza niż na oddziałach intensywnej terapii. Lekarzy medycyny ratunkowej było bowiem za mało, jeszcze zanim zaczęli wyjeżdżać.
Potrzebujemy 3,5 tys. lekarzy. Obecnie mamy około tysiąca, z czego ponad 400 ma specjalizację, a 600 jest w trakcie jej zdobywania- mówi prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, prof. Juliusz Jakubaszko. (PAP)