Polskie zoo

- Planowana zmiana na stanowisku dyrektora zoo nie jest w żadnym wypadku decyzją polityczną - zapewnia Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta miasta. W ten sposób zareagował na publiczne oświadczenie Hanny Gucwińskiej, która uważa, że prowadzona jest polityczna nagonka na nią i jej męża.

Obraz
Fot. Marek Grotowski

Hanna Gucwińska jest posłem z ramienia Unii Pracy. Antoni Gucwiński startował natomiast w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy SLD-UP. Od lat związany jest z lewicą. Natomiast Rafal Dutkiewicz, prezydent miasta reprezentuje Platformę Obywatelską. O tym, że prezydent planuje konkurs na dyrektora zoo, napisaliśmy w poniedziałek. Konkurs miał być ogłoszony na przełomie sierpnia i września tego roku tak, by w przyszłym roku nowy szef mógł zacząć pracę w ogrodzie. Teraz miasto opracowuje warunki konkursu.

- To nie jest decyzja polityczna. Właśnie dlatego, że w urzędzie kierujemy się względami merytorycznymi pan Gucwiński nadal zajmuje swoje stanowisko, mimo że już kilka lat temu przekroczył wiek emerytalny - mówi Marcin Garcarz. Tymczasem dyrektor zaraz po ogłoszeniu decyzji o konkursie na dyrektora zoo, zaoponował i oświadczył, że chciałby kierować ogrodem jeszcze co najmniej przez trzy lata, do 75 roku życia. Pojawiły się też informacje, że jest zmuszany do odejścia w wyniku politycznej nagonki PO na "lewicowego" dyrektora. Takie stanowisko Hanny Gucwińskiej przedstawiła Gazeta Wyborcza.

- Nie wierzę, by pani Gucwińska powiedziała coś takiego. Zwłaszcza, że prezydent kilka tygodni temu uzgodnił z panem Gucwińskim, że trzeba wybrać nowego dyrektora ogrodu i wspólnie przygotować go do przejęcia stanowiska - mówi Marcin Garcarz, rzecznik Rafała Dutkewicza. Politycznych zarzutów Hanny Gucwińskiej nie rozumie także Ryszard Laher, przewodniczący dolnośląskiej Unii Pracy.

- Zmiany na stanowisku dyrektora zoo absolutnie nie odbieram jako decyzji politycznej – mówi Laher. – Nasza partia nie zajmowała stanowiska w tej sprawie. To wystąpienie to osobista inicjatywa pani poseł, która zresztą nie jest nawet członkiem UP. Owszem, jest naszym sympatykiem i należy do naszego klubu poselskiego, ale na tym koniec. Podobnie zresztą jak Antoni Gucwiński, który brał udział w wyborach do europarlamentu z naszej listy jako sympatyk. Ja osobiście nie odbieram decyzji prezydenta Wrocławia w kategoriach politycznych. Po prostu zoo jest instytucją miejską, podległą prezydentowi i ma on prawo zmienić dyrektora miejskiej placówki. Zdaniem władz miasta wrocławskie zoo wymaga zmian związanych również z wejściem Polski do Unii Europejskiej.

- Potrzebna jest nowa, ciekawa, atrakcyjna dla mieszkańców i turystów koncepcja ogrodu - tłumaczył Rafał Dutkiewicz. Liczył, że pomysły podsuną kandydaci, którzy zgłoszą się do konkursu. Antoni Gucwiński miał zostać zaproszony do komisji, by współuczestniczyć w wyborze. Wczoraj pytany, czy również ocenia całą sprawę w kategoriach politycznych, stwierdził jedynie: - Nie ja jestem sędzią w tej sprawie. Sądzić będą ludzie i dziennikarze ogólnopolskich gazet. Zamierzam zwołać konferencję w tej sprawie. Hanna Gucwińska była wczoraj dla nas nieuchwytna.

Polityczny bumerang

W 2001 roku władze miasta ukarały dyrektora naganą po tym, jak okazało się, że w swojej prywatnej posiadłości w Bukowicach pod Wrocławiem trzyma zwierzęta, które są własnością ogrodu, a do ich pilnowania tam oddelegowane są osoby zatrudnione we wrocławskim zoo. Władze miasta uznały, że dyrektor przekroczył swoje uprawnienia i nakazały zwierzęta zwrócić do ogrodu. Po publikacji materiałów na ten temat Hanna Gucwińska pozwała do sądu dziennik Słowo Polskie, twierdząc, że to wymierzona w nią polityczna nagonka prowadzona podczas kampanii wyborczej. Sąd nie przyznał jej racji. W prawomocnym wyroku podkreślono, że artykuły nie miały związku z kampanią wyborczą, a ponadto opierały się na faktach.

Kontrola po naszej interwencji

W lutym tego roku, po naszej interwencji, władze miasta i służby weterynaryjne zarządziły kontrolę w zoo. Kontrola potwierdziła nasze doniesienia: w ogrodzie wbrew przepisom nie było pomieszczenia chłodniczego do przechowywania martwych zwierząt. Ponadto, zwłoki i szczątki, które nie były wykorzystywane jako pokarm dla innych zwierząt, zakopywano na terenie zoo bez wiedzy i zgody powiatowego lekarza weterynarii. Placówka nie miała podpisanej umowy z firmą utylizacyjną, choć nakazywały to przepisy.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Izabela Czuban

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Atak w północnym Izraelu. Dwie ofiary śmiertelne, trwa operacja IDF
Atak w północnym Izraelu. Dwie ofiary śmiertelne, trwa operacja IDF
Negocjacje ws. pokoju. Zełenski, Trump i przywdócy z Europy
Negocjacje ws. pokoju. Zełenski, Trump i przywdócy z Europy
"Łukaszenka nie żartował". Potężna broń na Białorusi
"Łukaszenka nie żartował". Potężna broń na Białorusi
Pożar w Warszawie. Pawilon handlowy w ogniu
Pożar w Warszawie. Pawilon handlowy w ogniu
Bartosz G. w izolatce w Płocku. Monitorowana cela i rygor widzeń
Bartosz G. w izolatce w Płocku. Monitorowana cela i rygor widzeń
Ostrzał rakietowy trwa. Budynki w Kijowie płoną od rana
Ostrzał rakietowy trwa. Budynki w Kijowie płoną od rana
Maszyny wracają do baz. Jest komunikat DORSZ
Maszyny wracają do baz. Jest komunikat DORSZ
Reputacja w gruzach? Polka pozywa siostrę po procesie Weinsteina
Reputacja w gruzach? Polka pozywa siostrę po procesie Weinsteina
12 lat więzienia. Konowałow skazany
12 lat więzienia. Konowałow skazany
Największe pożegnania 2025 roku. Ich śmierć wstrząsnęła światem
Największe pożegnania 2025 roku. Ich śmierć wstrząsnęła światem
Tragiczne wieści z Ukrainy. Nie żyje Denis Kapustin
Tragiczne wieści z Ukrainy. Nie żyje Denis Kapustin
Izrael uznał niepodległość nowego państwa. Pierwsi na świecie
Izrael uznał niepodległość nowego państwa. Pierwsi na świecie