Polskie wojsko "idzie" na zakupy - na liście są bezzałogowce
41 zestawów bezzałogowych systemów powietrznych (BSP) do 2018 r. zamierza kupić MON. Na liście życzeń są bezzałogowce krótkiego i średniego zasięgu, a nawet klasy operacyjnej, czyli maszyny większe od dotychczas używanych. Pierwsze zakupy jeszcze w 2012 r.
25.05.2012 | aktual.: 25.05.2012 15:24
Jak poinformował Departament Prasowo-Informacyjny MON, w latach 2012-2018 siły zbrojne planują kupić 23 zestawy bezzałogowców klasy mini, 10 - krótkiego zasięgu, sześć - średniego zasięgu i dwa "klasy operacyjnej". Każdy zestaw to kilka maszyn oraz systemy naziemnego kierowania.
W pierwszej kolejności, "przewidziane do pozyskania w roku 2012", są minibezzałogowce rozpoznawcze - każdy zestaw ma liczyć cztery maszyny. "Dla pozostałych typów BSP prowadzone są prace analityczno-koncepcyjne" - poinformował MON.
Obecnie wojsko używa małych bezzałogowców rozpoznawczych trzech typów: Orbiter, produkowanych przez izraelską firmę Aeronautics Defense Systems (w ewidencji wojska jest 15 zestawów po trzy maszyny), FlyEye produkcji polskiego WB Electronics (dwa zestawy po cztery maszyny) oraz jednego, podarowanego przez Stany Zjednoczone zestawu Scan Eagle produkcji Boeinga (osiem maszyn). W Afganistanie na rzecz polskich żołnierzy są też wykorzystywane bezzałogowce należące do sojuszników.
W lutym 2010 r. MON w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej wybrało też dostawcę bezzałogowców średniego zasięgu. Postępowanie wygrał system Aerostar produkowany przez Aeronautics (pokonał dwa inne izraelskie przedsiębiorstwa: państwowy Israel Aerospace Industries i prywatny Elbit). Za 89 mln zł Aeronautics miało dostarczyć dwa zestawy po cztery statki powietrzne oraz po dwie naziemne stacje kontroli lotów.
System jednak nigdy nie został przyjęty na wyposażenie polskiej armii, nie spełniał wszystkich wymagań nabywcy - m.in. brakowało automatycznego systemu startu i lądowania. Jako rozwiązanie tymczasowe od wiosny 2011 r. jeden zestaw Aerostarów, obsługiwanych przez wynajętą przez Aeronautics firmę, wykonywał zadania rozpoznawcze na rzecz polskich żołnierzy w Afganistanie. W styczniu 2012 r. bezzałogowce zostały jednak spakowane do kontenerów, chociaż równocześnie firma zaproponowała, że bezpłatnie dostarczy wojsku trzeci zestaw Aerostarów.
"Aeronautics zaprzestał świadczenia usługi dostarczania zobrazowania dla Polskich Sił Zadaniowych w Afganistanie, ponieważ dotychczasowy okres jej świadczenia był bardzo kosztowny i przyniósł przedsiębiorstwu stratę" - poinformował w tym tygodniu resort obrony. Natomiast odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia wiceminister obrony Marcin Idzik powiedział, że MON postawił firmie ultimatum - albo wróci do świadczenia usługi tymczasowej, albo kontrakt będzie rozwiązany. Obecnie trwają negocjacje między przedsiębiorstwem a MON. Terminu ultimatum Idzik nie podał.
Z kolei reprezentująca Aeronautics w Polsce Monika Bal powiedziała, że skończył się kontrakt firmy, która obsługiwała bezzałogowce. Bal podkreśliła też, że propozycja przekazania dodatkowego zestawu maszyn jest ciągle rozważana, a między firmą i MON trwa wymiana pism. Poinformowała też, że dotychczas na konto Aeronautics MON przelał 30,3 mln zł.
Mimo to, Aeronautics deklaruje, że zamierza startować w przyszłych przetargach w Polsce. - Dla firmy rynek polski jest bardzo ważny. (...) Aeronautics wyciągnął wnioski z obecnego projektu - powiedziała Bal.
Chęć udziału w zapowiadanych przetargach dla MON deklaruje też Israel Aerospace Industries (IAI). Firma w tym tygodniu zaprosiła do siebie grupę dziennikarzy z Polski. IAI już teraz promuje system Heron, klasyfikowany jako duży taktyczny bezzałogowiec, chociaż termin rozpoczęcia postępowania na maszyny tego rodzaju nie został jeszcze podany przez MON. Cena jednego zestawu Heronów waha się między 30 a 50 mln dolarów.
Kolejne bezzałogowce chciałoby sprzedać polskiemu wojsku także WB Electronics. - Niezależnie czy to jest jeden zestaw, czy 20, MON jest naszym podstawowym klientem - zadeklarował dyrektor marketingu i sprzedaży Dariusz Sobczak.
Bezzałogowe systemy rozpoznawcze i uderzeniowe znalazły się, jako jeden z pięciu programów głównych, na liście 14 przedsięwzięć dotyczących modernizacji wojska do 2018 r., którą w październiku 2009 r. podpisał ówczesny szef MON Bogdan Klich.
O potrzebie szerszego wprowadzania samolotów bezpilotowych do polskiej armii wielokrotnie mówił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Jego zdaniem pomogłoby to wojsku w dokonaniu "przeskoku generacyjnego". Z kolei gen. Waldemar Skrzypczak, b. dowódca Wojsk Lądowych, a obecnie doradca szefa MON, latem 2009 r. mówił, że śmierci jednego z polskich żołnierzy w bitwie z afgańskimi talibami można było uniknąć, gdyby wojsko miało m.in. rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu. Zestawy bezzałogowe - nie tylko latające, lecz przeznaczone także do poszukiwania i zwalczania min morskich - uwzględniono też w projekcie koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej do 2030 r., jaki MON ogłosił w marcu 2012 r.