Polskie referendum rozpoczęte - na razie w Ameryce
Punktualnie o godz. 6 rano czasu miejscowego (w południe czasu polskiego) lokale do głosowania w referendum unijnym otwarto w Stanach Zjednoczonych, gdzie zamieszkali tam Polacy oddają głosy w piątek i sobotę.
Podobnie jak w wyborach do parlamentu i wyborach prezydenckich, głosowanie w USA i na całej półkuli zachodniej odbywa się o dzień wcześniej ze względu na różnicę czasu i z powodów organizacyjnych.
W konsulacie RP na Manhattanie, gdzie mieści się jeden z czterech punktów wyborczych w okręgu nowojorskim, w ciągu pierwszej godziny - do 7 rano - przybyły cztery osoby, które przyszły zagłosować jeszcze przed pójściem do pracy.
Jak powiedział zasiadający w komisji konsul Maciej Grabowski, największego nasilenia głosowania oczekuje się w sobotę.
W całym nowojorskim okręgu wyborczym (obejmującym, poza komisją na Manhattanie, także komisje na Greenpoincie w Brooklynie, oraz w Clark w stanie New Jersey i New Brittain w stanie Connecticut) zarejestrowało się do referendum około 6800 osób - dwa razy więcej niż w ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
W Waszyngtonie pierwszy wyborca - pan Jan Chowaniec - przyszedł zagłosować do punktu w ambasadzie RP o godz. 7.30.
W okręgu waszyngtońskim, który obok samej stolicy USA obejmuje także dwie komisje na Florydzie, zarejestrowało się do referendum ok. 830 osób; w samym Waszyntonie - 530.
Konsulaty maksymalnie ułatwiły rejestracje - można było dopełnić tej formalności osobiście, listownie, pocztą elektroniczną - wchodząc na stronę internetową właściwego konsulatu - a nawet telefonicznie. W Nowym Jorku 70% zarejestrowało się przez e-mail.
Warunkiem udziału w referendum jest posiadanie ważnego paszportu, albo - w razie wygaśnięcia jego ważności - zaświadczenie, że złożyło się wniosek o wydanie nowego.
W USA nie będzie jednak możliwe obliczenie frekwencji wyborczej (jako odsetka osób głosujących w porównaniu do liczby obywateli uprawnionych do głosowania), ponieważ nie sposób obliczyć, ilu jest w USA Polaków uprawnionych do udziału w referendum. Są dostępne jedynie mało wiarygodne dane szacunkowe.
Komisje wyborcze w USA będą tylko porównywać liczbę osób zarejestrowanych z liczbą ostatecznie oddanych głosów.
W sumie za granicą utworzono 166 obwodów głosowania, najwięcej - 16 - własnie w USA.