Polskie ofiary niemieckiego kantu

Spadkobiercy poszkodowanych przez III Rzeszę odsyłani są z kwitkiem, bo tak chciał niemiecki parlament - alarmuje "Super Express".

24.02.2004 07:00

Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie odmawia wypłaty pieniędzy spadkobiercom poszkodowanych przez III Rzeszę, jeśli o śmierci swoich bliskich nie poinformowali Fundacji w ciągu pół roku. Fundacja powołuje się na znowelizowaną ustawę niemieckiego Bundestagu, o której ludzie w Polsce nie mają pojęcia - dowodzi autor artykułu.

Aleksander Majek, więzień hitlerowskich obozów w Dachau, Natzweiler, Buchenwaldzie i Flosenburgu, nie dożył wypłaty II raty świadczeń z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Zmarł w czerwcu 2002 r., w wieku 81 lat. Zaadresowany do niego list otworzyła wdowa - Teresa Majek. Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie informowała w nim, że pan Aleksander może odebrać w banku należne mu pieniądze - 9113 zł. "Złożyłam papiery i notarialne oświadczenie, że jestem jedyną spadkobierczynią - mówi gazecie Teresa Majek. - Dostałam kwit, że pieniądze mi się nie należą, bo powinnam się zgłosić w ciągu sześciu miesięcy od śmierci męża".

Magda Cieszkowska, rzeczniczka Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, przyznaje, że problem dotyczy kilku tysięcy osób. - "Nie mamy adresów spadkobierców, dlatego nie wysyłamy pism - tłumaczy SuperExpressowi. - Daliśmy ogłoszenia w prasie". - "Ogłoszenia to za mało - mówi mec. Rafał Kasterski z warszawskiej kancelarii "Żebrowski i wspólnicy". - Fundacja miała obowiązek wysłać pisma. Jeśli tego nie zrobiła, spadkobiercy mogą żądać odszkodowań".

Poszkodowani mogą zgłaszać się do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - "Przyjrzymy się sprawie i postaramy się pomóc" - powiedziała "SE" Barbara Szcześniak z Biura RPO. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)