Polskie media nabrały się na "płaczące ikony" na Ukrainie
Od kilku dni polskie media donoszą o prawosławnych ikonach, które mają płakać w cerkwiach na Ukrainie i w Rosji. Podkreślany jest "oczywisty" związek z bardzo napiętą sytuacją, jaka obecnie panuje pomiędzy tymi krajami. Okazuje się jednak, że w natłoku wielu informacji można pominąć bardzo ważne szczegóły, zwłaszcza, jeśli "wygodnie" wpisują się w bieżące wydarzenia. W tym wypadku chodzi o datę. Wiele artykułów o płaczących obrazach powstało bowiem na podstawie filmu, który na YouTube został zamieszczony... pięć miesięcy temu, czyli wtedy, kiedy rewolucja na Ukrainie jeszcze nie istniała.
O "płaczących ikonach" w cerkwiach i klasztorach na Ukrainie i w Rosji napisały czołowe polskie serwisy informacyjne i gazety. Do niesamowitych zjawisk miało dojść w cerkwiach i klasztorach w Rostowie nad Donem, Odessie, Równym oraz Nowokuźniecku. Według wierzeń - podkreślały media - płaczące, czasem krwią, ikony to zwiastun nieszczęścia, znak, że nadchodzą ciężkie czasy i niepomyślne wydarzenia, takie jak np. wojna. Nietrudno było dopasować te teorie do panującej obecnie na Ukrainie sytuacji i jej konfliktu z Rosją.
Tymczasem okazuje się, że media padły ofiarą tzw. fake'a, bowiem będący podstawą materiałów film, zamieszczony na YouTube przez kanał MegaNewsRussia, został opublikowany 27 września 2013 roku:
Nie znajdują potwierdzenia także doniesienie o płaczącej 29 lutego ikonie Matki Boskiej w monasterze Podwyższenia Krzyża Pańskiego w Maniawie na Ukrainie. Przede wszystkim dlatego, że tegoroczny luty miał 28 dni, ale również dlatego, że nie wspominają o tym żadne ukraińskie newsy. Najprawdopodobniej więc opisywane wydarzenie musiało mieć miejsce w przeszłości.