Polskie gangi pokonały Rosjan
"Życie Warszawy" pisze, że rosyjskiej mafii nie udało się podbić Polski. "Stało się tak za sprawą waszych przestępców, którzy Rosjanom stawili zbrojny opór" - twierdzą analitycy prestiżowego brytyjskiego pisma Jane's Intelligence Review.
07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 06:45
"Stosunki między rosyjską mafią a polskim półświatkiem są dziś bardziej partnerskie niż klienckie. Polacy zajmują dominującą pozycję na rynku produkcji amfetaminy i ecstasy, mają silną pozycję w Niemczech" - głosi raport Jane's Intelligence Review, wydawnictwa analiz wojskowych i wywiadowczych. Raport wyraźnie stwierdza, że za sprawą policji i gangsterów znad Wisły Rosjanom nie udało się podbić naszego kraju, do czego przymierzali się w połowie lat 90. - podaje dziennik.
"Jesteśmy jedynym krajem regionu, w którym ruska mafia nie podporządkowała sobie lokalnego półświatka. Jak za mocno chcieli wejść na nasz teren, to dwóch ich rezydentów zostało odstrzelonych. Zrozumieli, że lepiej jest się dogadać, bo nie odpuścimy" ş wyjaśnia Jarosław S. ps. Masa, świadek koronny w procesie "Pruszkowa".
Jeszcze do połowy lat 90 wydawało się, że rosyjska mafia, znana z bezwzględności, szybko podporządkuje sobie gangi znad Wisły. "Dzięki nam ruscy mieli dostawy kokainy od Kolumbijczyków. Podobnie było z autami, które tysiącami szły za granicę. I Ruscy uznali, że oni będą tym kierować" - opowiada "Życiu Warszawy" jeden z warszawskich mafiosów.
Przestępcy znad Wisły, uznali, że nie będą się dzielić pieniędzmi z "ruskimi" i nie będą ich marionetkami. Stawili zdecydowany opór. W styczniu 1997 r. w Szczecinie sześć kul trafiło Wiktora Fiszmana. Ten 33-letni Białorusin był jednym z najważniejszych rezydentów rosyjskiej mafii w Polsce. Kontrolował operacje związane z handlem narkotykami. Fiszman, zginął bo jego mocodawcy chcieli przejąć większość bandyckich interesów na Pomorzu. Pięć miesięcy później w Poznaniu nasi gangsterzy zabili Aleksandra Isajewa ps. Malowany - informuje gazeta.
"Kilka tygodni wcześniej mafioso przygotował dla wschodniej mafii listę gangsterów, których warto porwać" - opowiada rozmówca "Życia Warszawy". "Po jego śmierci nikt nie został porwany" - dodaje. Polacy znaleźli też prosty sposób na pozbycie się gangsterów. "Jak któryś z Ruskich pojawiał się w Polsce, od razu anonimowy donos trafiał do straży granicznej. Tak załatwiono kilkudziesięciu wschodnich" - mówi mafioso dziennikowi.(PAP)