Polskie, czyli gorsze?
Proszki, odzież, a nawet kawa produkowane w
Polsce są gorsze od zachodnich odpowiedników - twierdzą
konsumenci. Producenci odpowiadają, że polskie produkty są inne, a
nie gorsze - pisze "Metropol".
Jak wynika z testu niemieckiej fundacji konsumenckiej Warentest, żaden z "polskich" proszków nie pierze tak dobrze, jak środki z rynku niemieckiego.
- Do tego przetestowane produkty nie chronią wystarczająco ubrań przed farbowaniem- mówi Joanna Wosińska, sekretarz "Świata Konsumenta", pisma współpracującego z Warentest.
- To smutna rzeczywistość, ale na naszym rynku zachodnie koncerny sprzedają konsumentom gorsze produkty niż np. we Francji czy Niemczech- dowiedział się "Metropol" w instytucji zajmującej się badaniem składu chemicznego proszków.
Wyniki tych badań i receptury proszków są własnością producentów, więc nie są one publikowane. Ale niemiecka fundacja Warentest przeprowadziła test porównawczy polskich i niemieckich produktów. Wśród badanych proszków były m.in. dwa Persile.
- Między polskim i niemieckim Persilem jest niewielka różnica, tyle że według testu oba proszki piorą przeciętnie. Gorzej wypadły produkty koncernu Reckitt Benckiser - mówi Joanna Wosińska. Produkowana przez Reckitt Dosia Color pierze słabiej niż proszki sprzedawane w sieciach Aldi i Scheckler, produkowane przez firmę Propack, należącą do Reckitt Benckiser.
- Piorę codziennie i widzę różnice między jakością proszków. Mam względnie niedaleko za granicę, więc kupuję Omo lub Ariel w Niemczech, gdyż te polskie piorą bardzo słabo - mówi Longina Kaczmarek, rzeczniczka konsumentów w Szczecinie. Dodaje, że ciężko udowodnić producentom gorszą jakość produktów sprzedawanych w Polsce. (PAP)