Polski szalony kierowca straszy na Wyspach
Na zagranicznych drogach podpadliśmy już tak bardzo, że wymyślone przez Anglików określenie Polish Crazy Driver, na stałe weszło do słownika mowy potocznej.
19.04.2011 | aktual.: 19.04.2011 16:54
Badania Unii Europejskiej tylko potwierdzają, że prędkość "napędza" 45% polskich kierowców - to najwyższy wskaźnik spośród 23 krajów, których dotyczyła analiza. Polski motoryzacyjny macho uważa, że przepisy nie obowiązują "prawdziwych mężczyzn". W nietypowy sposób polski kierowca rozumie określenie "bezpieczna prędkość", gdyż według niego wolno jechać mu tak szybko, jak uzna za stosowne.
Według Brytyjczyków na autostradach jeździmy pod prąd, a na zakrętach zamiast zwalniać, przyspieszamy. Wśród Anglików, którzy polskich kierowców najzwyczajniej w świecie się boją, panuje przekonanie, że dla nas przepisy w ogóle nie istnieją.
I mogą mieć do tego prawo, biorąc pod uwagę, że znajdujemy się na szczycie rankingu, jeżeli chodzi o ilość wypadków samochodowych w Europie. Okazuje się także, że Polacy powodują wiele kolizji na Wyspach. Niektórzy twierdzą, że "usprawiedliwia" nas liczba Polaków w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach jest nas nieporównywalnie więcej niż innych Europejczyków, a z tym wiąże się prosty rachunek: więcej Polaków, więcej wypadków.
Niestety nikt nie wytłumaczy szarży polskich kierowców, zwłaszcza tych młodych. Filmików w internecie, przedstawiających głupotę rodzimych piratów drogowych jest na pęczki. Wystarczy wpisać w Google hasło "Polish driver" i za chwilę wyświetla się setka obrazów z Polakami w roli głównej, którzy chcą pokonać prędkość światła.
Na pocieszenie - obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają do Polski, uważają, że w razie biedy polscy kierowcy chętnie sobie pomagają.
Agata C.