Polski statek uratował rozbitków
Polski statek "Orla" przyczynił się do
ocalenia czterech Nigeryjczyków, którzy - jak sami twierdzą -
zostali wyrzuceni na Atlantyku za burtę z tureckiego statku "Halil
1". 60 mil morskich od wybrzeży Urugwaju załoga zauważyła tratwę z
czterema osobami unoszącą się na wzburzonych falach.
Panował sztorm, więc załoga podjęła na pokład "Orli" tylko jednego rozbitka. Zaalarmowała urugwajską straż przybrzeżną, do czasu przybycia helikoptera ratunkowego statek cały czas asystował tratwie - poinformował doradca dyrektora Polskiej Żeglugi Morskiej ds. mediów Krzysztof Gogol.
Po zakończeniu akcji ratowniczej "Orla" odstawiła rozbitka do portu Punta del Este Road. Czwórka Nigeryjczyków okazała się pasażerami na gapę, którzy zamierzali dopłynąć "Halil 1" z Lagos do Europy. Turecki statek zmienił jednak kurs i udał się w kierunku Ameryki Południowej.
Jak poinformował Gogol, według relacji rozbitków, gdy znalazła ich turecka załoga, zostali pobici i kapitan zamknął ich w kabinie. Jednostka zawinęła do Buenos Aires, ale nie wypuszczono ich na ląd. Armator "Halila 1" musiałby wówczas powiadomić władze i ponieść koszty związane m.in. z opieką medyczną i odesłaniem ich do ojczyzny.
Po wyjściu z Buenos Aires, gdy "Halil 1" znajdował się ok. 140 km od wybrzeży południowoamerykańskich - według relacji rozbitków - zapadła decyzja o pozbyciu się niechcianych pasażerów. Sklecono dla nich prowizoryczną tratwę, zaopatrzono w niewielką ilość pożywienia oraz wody i zmuszono do wyskoczenia za burtę.
Rozbitkowie dryfowali 3-4 dni. Gdyby nie "Orla", prawdopodobnie zginęliby z wyziębienia i głodu - powiedział Gogol. Dodał też, że z informacji zamieszczonych w urugwajskim dzienniku "El Pais" wynika, że Nigeryjczycy poprosili o azyl w Urugwaju. Wszczęto również dochodzenie w celu ustalenia okoliczności usunięcia ich z tureckiego statku.