Polski rząd nie pomaga Polakom ewakuowanym z Libanu
Biurokraci nie mają litości dla Polaków ewakuowanych z Libanu, mimo że minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn obiecywał im wszelką możliwą pomoc - czytamy w "Trybunie".
Uciekinierzy mają kłopoty z wyrobieniem dowodów osobistych, bo nie da się wyrobić numeru PESEL bez okazania aktu urodzenia. Te dokumenty zostały w Libanie. Rodakom trudno jest uzyskać ubezpieczenie zdrowotne, bo urzędnicy nie wiedzą, do jakiej kategorii ich kwalifikować. A kilka osób wymaga specjalistycznego leczenia.
Zbliża się wrzesień i dzieci powinny wrócić do szkoły. Z tym że one sobie nie poradzą w polskich placówkach, bo nie znają języka. W Libanie uczyły się w klasach angielsko- lub francuskojęzycznych, tu taka nauka drogo kosztuje - mówi Beata Ahern ze Wspólnoty Polskiej w Libanie.
Uciekinierzy zwyczajnie nie mają pieniędzy. W zasadzie wszystko musimy załatwiać sobie sami. Nie mamy żadnej pomocy poza tą z opieki społecznej. Wielokrotnie prosiłyśmy o listę ewakuowanych, lecz MSWiA nie może nam jej udostępnić ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych. Apelowałyśmy o wyrozumiałość urzędników, ale ci jedynie rozkładają ręce - opowiada gazecie jedna z ewakuowanych Małgorzata Husami ze Wspólnoty Polskiej w Libanie.
Co na to MSWiA? Osoby, które zgłoszą się do nas z prośbą o wsparcie finansowe, kierujemy do właściwego ośrodka pomocy społecznej - mówi rzecznik MSWiA Tomasz Skłodowski.
Szef Obrony Cywilnej Kraju, podsekretarz stanu w MSWiA Paweł Soloch wystąpił do wszystkich wojewodów z prośbą o zapewnienie Polonii niezbędnego wsparcia oraz udzielenie wszelkich informacji na temat przysługujących im praw i obowiązków. Minister Ludwik Dorn wystosował pismo do Anny Kalaty, minister pracy i polityki społecznej, z prośbą o podjęcie koordynacji działań w zakresie udzielania dalszej pomocy dla Polonii - dodaje.
Według "Trybuny" ewakuowani muszą radzić sobie sami. Polki z Libanu dyżurują w biurze Stowarzyszenia Wspólnota Polska i udzielają wszelkich informacji. Małgorzata Husami dodaje, że sytuacja w Libanie wyjaśniła się i część osób może wrócić. Na własny koszt. (PAP)
Więcej: Trybuna - Niech sobie załatwią