Polski lobbysta Jacek S. wyszedł z aresztu
Podejrzany w Czechach o korupcję polski
lobbysta Jacek S. został wczesnym popołudniem zwolniony z
praskiego aresztu, gdzie przebywał od końca maja. Informację o
wyjściu na wolność podały czeskie media, a potwierdziła jego
adwokat Klara Slamova.
12.10.2007 | aktual.: 12.10.2007 16:17
Decyzję o zwolnieniu Polaka z więzienia sąd wydał już w poniedziałek. Jednak dopiero w piątek dotarła ona do zakładu, w którym przebywał.
Mam mieszane uczucia; z jednej strony spokój i radość, że mogę iść do domu, ale z drugiej też strach, że mogłoby mi się coś stać. Boję się o swoje życie - powiedział S. dziennikowi "Pravo".
Po 134-dniowym pobycie w areszcie S. wyraźnie schudł; sam mówił, że stracił 17 kilogramów.
Sąd grodzki w Pradze zgodził się na zwolnienie lobbysty z więzienia za kaucją. Kaucja miała wynieść 2 mln koron (równowartość blisko 275 tys. zł). Sprawa przedłużała się jednak, gdyż pieniądze wpłynęły z dwóch źródeł. Jacek S. opuścił areszt dopiero po wyjaśnieniu tej kwestii.
Lobbysta do aresztu trafił pod koniec maja pod zarzutem próby oszustwa. Polak został zatrzymany podczas spotkania, w czasie którego miał odebrać od czeskiej firmy Agrofert łapówkę w wysokości 10 mln koron (ok. 1,35 mln zł). Obiecywał, że w zamian za łapówkę doprowadzi do wycofania przez krakowską prokuraturę europejskiego nakazu aresztowania szefa Agrofertu Andreja Babisza, a także do zamknięcia w Polsce śledztwa w sprawie prywatyzacji Unipetrolu.
Przekazanie pieniędzy było kontrolowane przez policję, gdyż Agrofert złożył policji doniesienie o próbie wyłudzenia łapówki.
Sprawa prywatyzacji Unipetrolu stała się głośna jesienią 2005 roku. Z relacji polskich i czeskich mediów wynikało, że PKN Orlen, który kupił większościowe udziały w Unipetrolu, by wygrać przetarg prywatyzacyjny, musiał zawrzeć niekorzystne umowy z Agrofertem.
O udział w prywatyzacji Unipetrolu zabiegała także spółka Seta, w której imieniu występował właśnie Jacek S. Orlen zawarł jednak umowę z Agrofertem. Później czeskie media opublikowały nagrania rozmów, podczas których S. twierdził, że w czasie przetargu doszło do korupcji i że zamieszany był w nią ówczesny czeski premier Stanislav Gross.
Jedyną osobą, której postawiono dotąd zarzuty w sprawie ewentualnej korupcji podczas prywatyzacji koncernu, jest były szef gabinetu premiera Grossa, Zdeniek Doleżal. Według materiałów śledztwa, miał się zgodzić na przyjęcie łapówki.