PolskaPolski ksiądz zaprzecza, że jest zamieszany w aferę pedofilską

Polski ksiądz zaprzecza, że jest zamieszany w aferę pedofilską

27-letni ks. Krzysztof S. z Lubaczowa na
Podkarpaciu, o którym wtorkowe media napisały, że jest zamieszany
w aferę pedofilską w Austrii, stanowczo temu zaprzecza i twierdzi,
że został pomylony z kimś innym.

Dziennikarzowi PAP udało się skontaktować z księdzem, któremu według polskich mediów prokuratura austriacka przedstawiła zarzut rozpowszechniania dziecięcej pornografii. Przebywa on obecnie w rodzinnym Lubaczowie.

Ta sprawa absolutnie mnie nie dotyczy - powiedział ksiądz reporterowi PAP. - Przypuszczam, że zostały pomylone dwie różne osoby, choć nie mnie to rozsądzać. Najlepszy dowód, że już we wtorek w godzinach popołudniowych zatelefonował do mnie dziennikarz jednej z gazet, która opublikowała artykuł i zdjęcia oskarżające mnie o udział w austriackiej aferze, i w imieniu redakcji przeprosił za tę publikację. Powiedział, że nastąpiła pomyłka - twierdzi duchowny.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, ks. Krzysztof S. już wcześniej, zaraz po ukazaniu się publikacji na jego temat, kontaktował się z prawnikiem, chcąc dowiedzieć się, jak powinien zareagować na tego rodzaju - jak to określa - kalumnie.

Strona polska nie otrzymała jeszcze od Austrii formalnego wniosku o pomoc prawną w tej sprawie - powiedział w środę PAP naczelnik wydziału ds. obrotu prawnego z zagranicą w Prokuraturze Krajowej prok. Andrzej Kępiński. Zapewnił, że jeśli wniosek trafi do Polski, będzie rozpatrzony i polska prokuratura podejmie takie czynności, o jakie zostanie poproszona.

Całą aferę ujawnił duchowny pracujący w austriackim seminarium jako specjalista komputerowy. Wykrył on, że na komputery duchownych ściągane są z polskich serwerów zdjęcia z dziecięcą pornografią. Idąc tym tropem, austriacka policja odnalazła pornograficzne zdjęcia w prywatnym komputerze księdza Krzysztofa S.

Wtorkowe media podały, że ks. Krzysztof S. z Lubaczowa był jednym z dwóch polskich kleryków, którzy przebywali w Seminarium Duchownym w austriackim Sankt Polten. Opublikowano też zdjęcia, na których to S. - jak twierdzą media - był uwieczniony w kontrowersyjnej pozie z dyrektorem seminarium Ulrichem Kuechelem. Zdjęcia miał zrobić inny Polak - diakon Marian L.S. Miał też, według mediów, zostać usunięty z seminarium w związku z aferą pedofilską.

Dziennikarz PAP ustalił, że ksiądz studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie, gdzie nie został dopuszczony do święceń. Powodem była choroba gardła, powodująca wadę głosu. Rozpoczął wówczas na krótko studia na KUL-u, by następnie wyjechać do Austrii. Tam dokończył studia w seminarium i przyjął święcenia kapłańskie.

Papież Jan Paweł II wyznaczył austriackiego biskupa Klausa Kuenga na specjalnego śledczego, który ma zbadać aferę w Sankt Poelten. Seminarium to, położone 80 km od Wiednia, uznawane jest za jedno z najbardziej konserwatywnych w Europie i propapieskie. Niektórzy duchowni twierdzą, że jest to powód częstych ataków na nie. Obecny skandal nie jest pierwszym w historii tego seminarium. Afera pedofilska wybuchła tam także w połowie lat 90. Ze stanowiska musiał wówczas zrezygnować metropolita wiedeński Hans Groer.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)