Polski konsul wyjaśnia okoliczności zatrzymania ekipy TVP
Konsul z ambasady RP w Moskwie Ryszard Białacki przyjechał do Nazrania w Inguszetii, by wyjaśnić okoliczności zatrzymania w tej północnokaukaskiej republice ekipy TVP.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 19:15
Trzej dziennikarze Telewizji Polskiej - Mariusz Pilis, Marcin Mamoń i Tomasz Głowacki - zostali zatrzymani przez rosyjskie służby bezpieczeństwa w nocy z 29 na 30 maja. Odebrano im kasety z materiałami nagranymi wcześniej w Czeczenii.
Po przesłuchaniu dziennikarze zostali poproszeni o opuszczenie terytorium Inguszetii. Aktualnie przebywają we Władykaukazie, w sąsiedniej Osetii Północnej, gdzie czekają na zwrot kaset.
Wieczorem spotkali się z polskim konsulem.
Dziennikarze twierdzą, że zostali zatrzymani w hotelu w Nazraniu. Tymczasem agencja RIA-Nowosti podała, powołując się na "wysoko postawione źródło" w Połączonej Grupie Wojsk na Północnym Kaukazie, że ekipa TVP została zatrzymana na granicy administracyjnej między Inguszetią a Czeczenią.
Zdaniem informatora rosyjskiej agencji, "polscy dziennikarze zostali zatrzymani, gdy sami, bez powiadomienia władz, zmierzali z powrotem do Czeczenii".
"Zatrzymanie polskich obywateli było podyktowane przede wszystkim potrzebą zapewnienia im osobistego bezpieczeństwa" - cytuje RIA Nowosti słowa anonimowego wojskowego.
Z kolei agencja Interfax, powołując się na źródła w MSW Inguszetii, podała, że powodem zatrzymania reporterów TVP było "nielegalne filmowanie" w "rejonie dyslokacji Połączonej Grupy Wojsk na Północnym Kaukazie".
Poproszony o odniesienie się do tych informacji rzecznik ambasady RP w Moskwie oświadczył, że polska placówka dyplomatyczna wstrzymuje się od wszelkich komentarzy w tej sprawie do czasu uzyskania precyzyjnych danych o incydencie.
Wieczorem służba prasowa MSW Inguszetii wydała komunikat, w którym oznajmiła, że polscy dziennikarze "zostali zaproszeni" do urzędu spraw wewnętrznych w Nazraniu w związku z "operacyjnymi informacjami" o możliwości porwania cudzoziemców przez "nielegalne formacje zbrojne".
"W związku z tym przebywający w Nazraniu przedstawiciele polskich mediów zostali oficjalnie zaproszeni do miejskiego urzędu spraw wewnętrznych. Uczyniono to w interesie bezpieczeństwa dziennikarzy w celu sprecyzowania okoliczności ich pobytu w republice" - czytamy w komunikacie.
"Na prośbę funkcjonariuszy milicji dziennikarze okazali swoje rzeczy i materiały wideo, co zostało udokumentowane w trybie przewidzianym w ustawie. Wszystkie rzeczy zostały natychmiast zwrócone. Skargi na działania funkcjonariuszy milicji ze strony polskich obywateli do prokuratury i MSW republiki nie wpłynęły" - oświadczyło inguskie MSW.
"Akt o dobrowolnym okazaniu rzeczy został sporządzony i podpisany przez samych dziennikarzy" - głosi oświadczenie.
W środę kierownik Wydziału Konsularnego ambasady RP w Moskwie Tomasz Klimański powiedział, że dziennikarze TVP pojechali na Północny Kaukaz wraz z przedstawicielami mediów z Japonii i Szwecji. Wyjazd ten - jak przekazał - organizowało MSZ Rosji.
"Materiał, który zrobili, wydał im się wysoce niewystarczający i postanowili dokręcić więcej na własną rękę. Stąd wynikły pewne nieporozumienia" - powiedział konsul.
Według Klimańskiego, dziennikarze TVP "czekają (we Władykaukazie) na zwrot taśm, które odpowiednie służby chcą przejrzeć". Konsul podkreślił, że "zatrzymanie materiałów jest nielegalne".
Według Klimańskiego, ekipa TVP przebywa w regionie od 22 maja. Wizy dziennikarzy są ważne do 22 czerwca.
Jerzy Malczyk