Trwa ładowanie...

Polski kierowca TIR-a bohaterem na Słowacji. Uratował psy z pożaru

- Gdyby nie interwencja pana Jacka, wszystko by się spaliło. To mój bohater - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską pani Miriam, która przeżyła ostatnio chwile grozy. - Nie mogłem się inaczej zachować - odpowiada skromnie Polak.

Polski kierowca TIR-a bohaterem na Słowacji. Uratował psy z pożaruŹródło: Facebook.com/MiaPia
d4in4qh
d4in4qh

Do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego tygodnia na autostradzie w kierunku Bratysławy. W samochodzie pani Miriam miała miejsce awaria i auto zaczęło się palić. Kobieta zatrzymała pojazd i wyskoczyła na zewnątrz, ale uwięzione w środku zostały jej psy.

Słowaczka jest kynologiem (specjalistą ds. psów rasowych) i hoduje wilczaki czechosłowackie. To grupa psów pasterskich i zaganiających. Charakteryzują się żywotnością i umiejętnością szybkiego reagowania, ale w tej sytuacji utknęły w pułapce.

Ruch na autostradzie był wyjątkowo słaby, ale na szczęście z pomocą Słowaczce przyszedł polski kierowca TIR-a. - Zatrzymał się i ugasił ogień. Nie wiem, co by się stało, gdyby do przyjazdu straży pożarnej nie pomógł mi z całą sytuacją - mówi Miriam.

Pan Jacek czeka na listonosza

Sytuacja została opanowana, a Polak ukłonił się i odjechał. Kobieta była w takim szoku, że nie zdążyła go nawet poprosić o kontakt. Miała jednak zdjęcia z miejsca wypadku, a na jednym z nich uwieczniony numer rejestracyjny polskiej ciężarówki.

d4in4qh

"Proszę podzielcie się tymi zdjęciami ze swoimi polskimi przyjaciółmi" - napisała kobieta na Facebooku, a internauci rozpoczęli poszukiwania. Post zdobył ponad tysiąc reakcji i miał 6 tysięcy udostępnień!

Ponieważ rejestracja zaczynała się od liter "WM" łatwo można było ustalić, że auto zarejestrowane jest w podwarszawskim Mińsku Mazowieckim.

Przy pomocy internautów, kobiecie udało się właśnie skontaktować z Polakiem. - Bardzo mu podziękowałam, ale poprosiłam też o adres, żebym mogła mu wysłać jakiś podarunek - mówi nam szczęśliwa Słowaczka.

Dodaje, że jest bardzo wdzięczna wszystkim internautom, którzy przyczynili się do odnalezienia "jej bohatera". - Cieszę się, że są wśród nas dobrzy ludzie jak pan Jacek - podkreśla.

"Miałem burzę myśli. Trochę się bałem"

Pan Jacek przyznaje nam, że gdy pojawił się na miejscu, płomienie buchały spod maski. - Miałem burzę myśli. Trochę się bałem, bo mam żonę i trójkę dzieci, a kto wie, czy taki samochód nagle nie wybuchnie - zdradza nam.

d4in4qh

Odwaga wzięła jednak górę. Mężczyzna złapał swoją gaśnicę i podbiegł gasić pożar. W sumie Słowaczka podróżowała z czterema psami. Dwa z nich uwolniła samodzielnie, ale pozostałe były uwięzione. Uratował je dopiero pan Jacek.

- Wypuściłem je, dogasiłem płomienie i rozłączyłem elektrykę. Trochę to trwało i nikt inny faktycznie się nie zatrzymał, ale ja nie mogłem zachować się inaczej - przyznaje Wirtualnej Polsce.

Zatrzeć fatalną opinię o Polakach

W świetle niedawnych wydarzeń, opisywana historia jest szczególnie pozytywna. W październiku Wirtualna Polska informowała o tragicznym wypadku, który na Słowacji spowodowało trzech piratów drogowych z Polski.

d4in4qh

Na jadących porsche, ferrari i mercedesem nie robiły wrażenia ani ciągłe linie ani ograniczenia prędkości. Życie stracił niewinny mężczyzna, a na temat kierowców z Polski padło wiele cierpkich słów.

Chociaż o tamtych tragicznych wydarzeniach nie da się już zapomnieć, zachowania takie jak pana Jacka skutecznie pomagają w zatarciu fatalnego wrażenia o polskich kierowcach. Nawet na stronie internetowej, gdzie konkretnych kierowców można wyszukać dzięki wprowadzeniu ich numeru rejestracyjnego, profil Polaka zalała teraz fala pozytywnych opinii.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4in4qh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4in4qh
Więcej tematów