Świat"Polska szantażuje Niemcy i zniesławia Steinbach"

"Polska szantażuje Niemcy i zniesławia Steinbach"

Polska, razem z niemieckimi wrogami Eriki
Steinbach, dopuściła się wobec niej "politycznego zniesławienia" -
komentuje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung"
rezygnację szefowej BdV z miejsca w radzie fundacji
upamiętniającej wysiedlenia. - Polska zaprzepaściła swoją reputację - oceniła Steinbach.

05.03.2009 | aktual.: 05.03.2009 12:38

Według dziennika polskie władze posłużyły się też "politycznym szantażem", pod którym ugiął się rząd Angeli Merkel.

Gazeta dodaje, że centrum upamiętniające wysiedlenia, które powstanie w Berlinie, będzie "widocznym znakiem tego, że wypędzeni w tym kraju - wbrew domniemanej normalizacji w obszarze kultury pamięci - nadal są pod polityczną kuratelą i w sprawie, która nikogo innego nie dotyczy tak jak ich, zostali faktycznie ubezwłasnowolnieni".

"To będzie pomnik hańby" - ocenia komentator.

Jak dodaje, "być może nadejdzie taki dzień, w którym Polska zapyta siebie czy było to naprawdę mądre prowadzić tę bitwę tak desperacko", powodując, że ucierpiało nieco niemieckie poczucie własnej wartości.

"W stawianiu żądań dotyczących uwzględniania swojej wrażliwości oraz suwerenności narodowej Polacy dalece wyprzedzają większość innych narodów, a szczególnie Niemców. Ale również niemieckie państwo ma interesy, które nie zawsze w pełni zgadzają się z interesami partnera w NATO i UE, Polski. By rozsądnie wyrównać te różnice potrzeba stosunków opartych na rozsądku po obu stronach" - ocenia "FAZ".

Sama Erika Steinbach powiedziała dziennikowi "Bild", że jej rezygnacja z miejsca w radzie fundacji upamiętniającej wysiedlenia to "pyrrusowe zwycięstwo Polski".

"Polska zaprzepaściła swoją reputację" - oceniła Steinbach.

Dodała, że nie było jej ciężko zrezygnować. "Fundacja jest moim dzieckiem. Aby utrzymać je przy życiu, chętnie ustąpiłam" - powiedziała. Steinbach wyraziła nadzieję, ze centrum upamiętnienia wysiedleń powstanie możliwie szybko, by "starsze pokolenie wypędzonych wiedziało, że ich los nie został zapomniany".

Z kolei dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że konflikt wokół Steinbach był "dziwaczny". Mogły mu zapobiec zarówno Angela Merkel jak i sama szefowa BdV. W końcu "Erika Steinbach postąpiła roztropnie (...) Uwolniła kanclerz Niemiec od dylematu. Angela Merkel nie musi już wybierać pomiędzy dobrymi stosunkami z Polską a CSU" - pisze "SZ".

Jak dodaje, wprawdzie Steinbach przegrała spór o miejsce w radzie fundacji, "zyskała jednak na znaczeniu w polityce". "Dla konserwatystów jest teraz bohaterką. I to może być powód, dla którego w ogóle szukała tego beznadziejnego konfliktu" - ocenia "Sueddeutche Zeitung".

"Berliner Zeitung" krytykuje Angelę Merkel za milczenie w sporze o radę fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". "Wycofała się w obawie o głosy wypędzonych, ich potomków i zwolenników konserwatywnego skrzydła chadecji. Merkel jako przewodniczącej partii milczenie się opłaciło, ale jako kanclerz federalna się nie popisała" - komentuje gazeta.

"Hamburger Abendblatt" ocenia z kolei, że spór o Erikę Steinbach pokazuje, że "Polacy i Niemcy mają jeszcze przed sobą pewną drogę, gdy chodzi o przezwyciężenie przeszłości". "Jeśli pewnego dnia oba narody będą wspominać swoje ofiary wojny i wypędzonych, nie zarzucając sobie wzajemnie rewanżyzmu, wówczas Erika Steinbach nie będzie już dłużej solą w oku. Nie tylko ona, ale my wszyscy powinniśmy sobie życzyć, byśmy tego dożyli" - pisze dziennik.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)