PolskaPolska Smoleńska sezonowym zjawiskiem?

Polska Smoleńska sezonowym zjawiskiem?

Nie lubię polskiego patriotyzmu - pisze Robert Krasowski w tygodniku "Polityka". Dodaje, że nie lubi jego obu twarzy: taniego sentymentalizmu, którym osłania się zwykle życiową niezdarność i banalnego pragmatyzmu pozbawionego konkretnych ambicji. "Nie mogę też przeboleć pijackiego slalomu, jakim porusza się polski rozum, tego odbijania się od ściany do ściany, od jednej przesady do drugiej" - dodaje.

Polska Smoleńska sezonowym zjawiskiem?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

27.03.2013 | aktual.: 27.03.2013 10:06

Polska Smoleńska nie jest sezonowym zjawiskiem. Skończyła właśnie trzy lata i widać, że to dopiero początek. Zakorzenia się. Krzepnie. Rozrasta. Rozum podpowiada, że z tym, co rzeczywiste, warto nauczyć się żyć - konkluduje Krasowski.

Polska Smoleńska urodą nie grzeszy. Czy tak będzie zawsze? Nie wiadomo.

Polska Smoleńska ma spory potencjał. Przede wszystkim tu idzie młodzież, która lubi dojrzewać poprzez totalny bunt. Tymczasem druga strona na to szansy nie daje. Polska pragmatyczna to pokolenie dojrzałe. Mówiące rozsądną prozą. Mające więcej racji, jednak mniej uroku. Nie jest w stanie obiecać pokoleniowej przygody. Jej dzisiejsze atuty pracują na jej późniejszą słabość. Bo tam, gdzie przesuwają się żywioły kontestacyjne, tam z czasem będzie więcej i siły, i myśli. Bo tak jak dojrzewali pryszczaci lewicy, tak samo dojrzewać będą pryszczaci prawicy.

Zdaniem autora drogi do celu mogą być różne, ale sam cel od dawna jest znany. Twierdzi on, że Polska Smoleńska jest tylko nawozem, z którego wyrasta kolejna odsłona romantycznej polskości.

Aby przetrwać permanentną wojnę domową, spór obu patriotyzmów został wypłukany z politycznej treści - uważa Krasowski. "Spór dwóch Polsk nie niszczy nas zatem, bo nie jest sporem o realną politykę, nie jest sporem o konkretne państwowe decyzje. To jedynie atawizm narodu zbyt długo pozbawionego dostępu do polityki, narodu, który zamiast państwa miał tylko symbole i słowa" - czytamy w "Polityce".

Zdaniem autora to nie jest wojna partii Tuska z partią Kaczyńskiego. To nadal wojny symboliczna, w której polityczne kwestie mają wtórne znaczenie. Uważa, że obie strony ujawniają wyraziste partyjne sympatie, jednak los tych partii jest im głęboko obojętny. Krasowski wyjaśnia, że Polska pragmatyczna kiedyś głosowała na centrową Unię Wolności, potem na lewicowy SLD, dziś na prawicową Platformę. Natomiast Polska romantyczna dziś stoi u boku Kaczyńskiego, ale gdy ten osłabnie, porzuci go bez zwłoki.

Dlaczego tak się dzieje? Bo dla patriotycznej wrażliwości ważne są nie osoby, nie partie, nie programy, lecz sztandary. Oznacza to, że Kaczyński nie jest ani twórcą, ani liderem Polski romantycznej. Jest tylko jej rzecznikiem. I zakładnikiem - dodaje autor.

Jakie jest zatem rzeczywiste znaczenie narodzin Polski Smoleńskiej? - zastanawia się Robert Krasowski. I odpowiada sobie: "otóż te narodziny przypomniały, jak tandetna jest nasza narodowa zabawa i uzyskiwane w niej satysfakcje... Co sprawiło, że znowu Polakom trudno jest własny naród polubić".

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1053)