Polska samotnie broni "filozofii nicejskiej"
Polska jako jedyna broni jeszcze "filozofii
nicejskiej" w debacie nad systemem głosowania w Radzie UE - przyznał minister spraw zagranicznych Włodzimierz
Cimoszewicz po spotkaniu z kolegami z Unii
Europejskiej. Cimoszewicz zastrzegł, że mimo osamotnienia "nie powinniśmy przekroczyć
granic oportunizmu".
24.05.2004 | aktual.: 24.05.2004 21:02
Szef polskiej dyplomacji powiedział, że sukces szczytu UE 17-18 czerwca, na którym przywódcy mieliby uzgodnić unijną konstytucję wraz z nowym systemem podejmowania decyzji, nie jest zagwarantowany. Polska jest skłonna poszukiwać kompromisu na podstawie systemu podwójnej większości (państw i obywateli UE), niezbędnej do podjęcia decyzji w Radzie UE, ale "mówimy o potrzebie uzupełnienia tego mechanizmu w taki sposób, aby ta reguła, ta wartość, jaką jest kompromis, była respektowana" - podkreślił minister.
Rząd nie będzie blokował podniesienia progu ludnościowego (większości obywateli niezbędnej do podjęcia decyzji), postulowanego przez Hiszpanię, ale nie będzie to rozwiązanie wystarczające z naszego punktu widzenia - zastrzegł Cimoszewicz.
Nowy rząd Hiszpanii zrezygnował ze wspólnej z Polską obrony "filozofii nicejskiej" i zgadza się na podwójną większość, pod warunkiem że próg ludności niezbędny do podjęcia decyzji zostanie podniesiony z proponowanych dotychczas trzech piątych (60%) do dwóch trzecich (66,7%). Pozwalałoby to Hiszpanii i Polsce blokować decyzje prawie równie łatwo, jak Francji czy Wielkiej Brytanii. Podniesieniu progu ludnościowego sprzeciwiają się jednak małe państwa Unii, na co niektórzy odpowiadają propozycją, żeby podnieść również próg liczby państw z proponowanych dotychczas 50% do 55%. Ostatnio w Brukseli panuje przekonanie, że możliwy jest kompromis oparty na formule 55/65 (decyzja zapada, jeśli popiera ją 55% państw, zamieszkanych przez 65%. ludności UE).
Dyskusja o preambule przyszłej konstytucji nie wykazała "żadnej istotnej zmiany" w stosunku do wcześniejszych spotkań - ocenił też Cimoszewicz. Ministrowie z Polski, Włoch, Czech, Litwy, Malty, Portugalii i Słowacji przypomnieli swoje stanowisko, wyrażone 21 maja w liście do przewodniczącego Rady UE w tym półroczu, szefa irlandzkiej dyplomacji Briana Cowena. Domagają się oni uściślenia w preambule, że dziedzictwo religijne Europy to przede wszystkim "korzenie chrześcijańskie".
Ale sprzeciw wobec wyraźnej wzmianki o tradycjach chrześcijańskich w preambule, w której mowa o "dziedzictwie religijnym" Europy, podtrzymały delegacje Francji, Belgii, Danii i Szwecji.
Finlandia proponuje kompromis polegający na... rezygnacji z preambuły i przyjęciu osobnej deklaracji politycznej. Pozostałe kraje nie mają zdecydowanego zdania, przy czym z obozu państw katolickich, walczącego o wyraźną wzmiankę w preambule, wycofała się Hiszpania.