Polska rzeczywiście ludowa
Nie fair było oczywiście sugerowanie przez związkowców, że rząd to taki damski bokser, bo traktuje pielęgniarki tak jak je traktuje. Postępowanie rządu i premiera wskazuje jednak jednoznacznie, że mamy do czynienia z supermacho, który zamienia się w miaukliwego słabeusza, gdy tylko ma do czynienia z kimś naprawdę silnym. I to jest istota owej Polski Solidarnej.
27.06.2007 | aktual.: 26.11.2010 14:25
Jakiś rok temu ostro do natarcia ruszyli górnicy. Wtedy pan premier bardzo ważył słowa. Oj, jak ważył. I ustąpił we wszystkim, bo przecież Polska ma być solidarna, więc niech emeryci, szwaczki, nauczyciele i pielęgniarki zrzucą się na jedynych ciężko pracujących. Z rolnikami premier też jest bardzo grzeczny. I dlatego nie słychać o weryfikacji wyłudzonych rent, bo przecież wiadomo gdzie mieszka większość wyłudzających. I dlatego nikt nawet nie piśnie, że rolnicy mogliby płacić podatek dochodowy.
Niech płacą emeryci, nauczyciele, lekarze i pielęgniarki. I dlatego nie słychać nic o reformie KRUS-u. I dobrze, niech na emerytury fundują rolnikom emeryci, nauczyciele, pielęgniarki i lekarze. Niech fundują, bo przecież bez głosów wsi PIS nie miałoby żadnych szans. Nie zrobi więc nic, co mogłoby się wsi nie podobać. Tu dochodzimy do istoty Polski Solidarnej. Ową istotą jest solidarność władzy, ale nie z całym społeczeństwem, lecz z tą jego częścią, która stanowi PIS-owską bazę. Władza ma gdzieś lekarzy, bo to tylko 70 tysięcy ludzi. Władza wyleczy się sama, a jako grupa zawodowa lekarze potrzebni są jej tylko po to, by mieć na kogo poszczuć zdrową, czyli pro-PIS-owską część narodu. Pielęgniarki też można zignorować.
Co one zrobią z tymi swoimi strzykawkami? Guzik zrobią. Górnik kilof ma i łańcuch, o górnika bać się trzeba. Mamy więc podział społeczny. Przeczytacie Państwo nie sondaże, które pokazują która partia może liczyć na jakie poparcie. Przeczytajcie sondaże wskazujące na to kto popiera partię rządową, a kto jej nie popiera. Kto ją popiera, tego władza przytuli, tego obdzieli darami, tego pogłaszcze. Kto jej nie popiera albo czyje poparcie jest nieznaczące, może być skopany, obrażony, poniżony. Można bredzić, że wspiera III RP, można kłamać, że uczestniczy w politycznym spisku, można bujać, że jego czyny są haniebne.
Można więc dojść do pewnego wniosku. Mamy do czynienia nie z Polską Solidarną, ale z Polską Ludową, prawdziwe ludową. Komuniści odwoływali się do mas pracujących miast i wsi, ale zabiegali też o inteligencję pracującą. Książki były tanie, twórcy dowartościowani, władza potrzebowała legitymacji, więc o tych, którzy jakoś tam mogli jej ją dać, zabiegała. Nasi bracia najwyraźniej uważają, że ich władza nie od ludu pochodzi, lecz od instancji znacznie wyższej, więc o inteligencików zabiegać nie zamierzają.
Tym bardziej, że w swej przenikliwości doszli już oni do wniosku, że ci, którzy Kaczyńskich nie popierają, żadnymi inteligentami nie są. Generalnie bracia mają więc gdzieś pracowników tak zwanej budżetówki, bo ci pewnie na nich już nie zagłosują, a jak nie zagłosują, to można ich zostawić samym sobie. Władza skupi się na swym elektoracie. Cóż, że jest to jedna czwarta Polski. Jest to dokładnie ta część, dzięki której władza wciąż jest władzą. Cyniczne? A jakże. Ale cóż, jak powiedział niejaki Kurski – „ciemny lud to kupi”.
P.S. Pozdrowienia dla nienawistników, którzy za chwilę zaczną ten tekst komentować, szczególnie dla bojowników jedynie słusznej propagandy oddelegowanych na ważny odcinek internetowy. Czytam wasze komentarze są one dla mnie ważną inspiracją, że trzeba mówić prawdę, tym bardziej im bardziej wam się ona nie podoba. Mówiłem prawdę o poprzednich rządach, mówię i o tych. I jakoś żyję. A wiecie, drodzy moi, dlaczego? Bo ja myślę nie o 25% Polaków, ale o wszystkich Polakach. I z nimi, na miarę swych skromnych możliwości, byłem, jestem i będę solidarny.
Tomasz Lis specjalnie dla Wirtualnej Polski