Polska powinna uczyć się od Ukrainy w walce z dronami. Ekspert wskazał inspiracje
Polska powinna korzystać z doświadczeń Ukrainy w zwalczaniu dronów bojowych, które coraz częściej stanowią zagrożenie dla przestrzeni powietrznej - uważa Mariusz Cielma, analityk wojskowy. Według niego po eksplozji drona w Osinach, ważną inspiracją dla nas mogą być ukraińskie systemy akustyczne do wykrywania dronów.
- Oby to źle nie zabrzmiało, ale Ukraina jest doskonałym poligonem do testowania sposobów walki z rosyjskimi dronami - mówi Mariusz Cielma, analityk wojskowy i szef miesięcznika Nowa Technika Wojskowa oraz portalu Dziennik Zbrojny. - Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie skorzystali z ich doświadczeń, takich jak system nasłuchu nadlatujących dronów. Coraz częściej są one konstruowane z materiałów trudnych do wykrycia przez radar. Dlatego nawet najnowocześniejsze systemy radiolokacyjne mogą je wychwycić dopiero z bardzo małej odległości - dodaje.
Analityk odnosi się w ten sposób do słów gen. Dariusza Malinowskiego, zastępcy Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Po upadku i eksplozji rosyjskiego drona w Osinach (woj. lubelskie) generał zapowiedział powołanie zespołu ekspertów, którzy zajmą się analizą incydentu pod kątem wojskowym. Zadeklarował, że w przyszłości powstanie system wykrywania i reagowania na takie naruszenia polskiej przestrzeni przez małe obiekty.
Wojsko Polskie pracuje obecnie nad wdrożeniem krajowego systemu ostrzegania o nazwie "Barbara", który oparty będzie na sieci aerostatów. Jak poinformował wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek, projekt ma zapewnić stały monitoring przestrzeni powietrznej, w tym wykrywanie zagrożeń nisko lecących. Uruchomienie systemu przewidziane jest jednak dopiero na koniec 2027 roku.
Umowa o wartości ok. 960 mln dolarów dotyczy czterech naszpikowanych elektroniką statków powietrznych, które będą rozmieszczone na posterunkach wzdłuż wschodniej oraz północno-wschodniej granicy Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W Rosji liczy się tylko siła". Ekspert o szansach na pokój w Ukrainie
Burza po wybuchu drona w Osinach. Lekcja na przyszłość
Przypomnijmy, że służby nadal analizują szczątki i ślady po upadku rosyjskiego drona. Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało, iż "systemy radiolokacyjne, które posiadamy, nie wykryły naruszenia przestrzeni powietrznej". Gen. Malinowski wyjaśniał, że dron prawdopodobnie leciał bardzo nisko, aby ominąć nasze pole radiolokacyjne. Incydent mógł być - jak zapewniał między innymi szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz - rosyjską prowokacją - testem polskich systemów obrony.
Tymczasem Mariusz Cielma w rozmowie z WP podkreśla, że skuteczne wychwytywanie podobnych dronów wymaga łączenia różnych metod: - Trzeba wchodzić w temat akustyki, rozpoznania radiolokacyjnego i optycznego, w tym termowizji. Dron może być niewidoczny dla radaru, ale jego silniki wydzielają ciepło i charakterystyczne dźwięki, które można wychwycić - wskazuje.
Wojskowy analityk dodaje, że kluczowa jest elastyczność. - Z dronami wchodzimy w niekończący się wyścig: drony jako narzędzia rażenia i środki do ich zwalczania. Trzeba śledzić nowości. Polska powinna mieć kanały komunikacji z ukraińskim wojskiem i przemysłem, żeby wychwytywać innowacje na polu walki - wskazuje.
Zdaniem Cielmy Polska powinna uczyć się od Ukrainy, adaptować sprawdzone w boju technologie i rozwijać własne rozwiązania, które pozwolą wychwytywać zagrożenia w różnych spektrach: dźwięku, obrazu i fal radarowych, zamiast ograniczać się do systemów punktowych, takich jak polski Sky Control. To system punktowej obrony, który może chronić ważne obiekty, np. Sejm, ale zdaniem analityka nie nadaje się do budowy strefowej obrony przeciwko dronom na większą skalę.
Co może być inspiracją z Ukrainy?
W dyskusji o zabezpieczeniu polskiej przestrzeni powietrznej coraz częściej pojawiają się odniesienia do rozwiązań stosowanych na Ukrainie. Jak zauważają eksperci, część drogich systemów obrony powietrznej nie radzi sobie w pełni z masowymi atakami rosyjskich dronów. W tej sytuacji szczególne uznanie zdobywają projekty akustycznego nasłuchu, które mimo niskich kosztów, okazują się skuteczne.
Jednym z takich rozwiązań jest system Wiraż, oparty na sieci smartfonów wyposażonych w mikrofony i czujniki akustyczne. Urządzenia pracują w trybie ciągłym i potrafią wykrywać drony w promieniu 6-9 km. Dane trafiają następnie do centrów monitoringu przez sieć komórkową, gdzie sztuczna inteligencja analizuje dźwięk - określając m.in. kierunek lotu, prędkość, a nawet rodzaj drona.
Jak zauważa komentator z portalu X "Kapitan Lisowski", Ukraina zainstalowała już tysiące takich sensorów wzdłuż granic, a także w układzie pierścieniowym wokół dużych miast, by precyzyjniej określać kurs i wysokość dronów.
Lisowski podpowiada, że podobną sieć można byłoby zastosować także w Polsce. Czujniki akustyczne można by montować na wieżach przeciwpożarowych Lasów Państwowych, stacjach telefonii komórkowej czy strażnicach Straży Granicznej.
"Czyste niebo" – ofensywna obrona Kijowa
Równolegle Ukraina rozwija także projekty ofensywne. Władze Kijowa uruchomiły program "Czyste niebo", którego koszt wynosi 260 mln hrywien (ok. 6,2 mln dolarów). Jego celem jest tworzenie jednostek i centrów szkoleniowych do obsługi dronów przechwytujących, które mają zwalczać rosyjskie Shahedy. Już w pilotażowej fazie, w ciągu kilku miesięcy, dzięki systemowi udało się zneutralizować ok. 550 bezzałogowców. Projekt jest koordynowany ze Sztabem Generalnym Ukrainy i stanowi uzupełnienie tradycyjnych systemów obrony powietrznej.
Rosyjskie ataki nie ustają. Od początku inwazji rosyjskie drony i rakiety niemal każdej nocy uderzają w ukraińskie miasta. Szczególnie narażona jest stolica, która wielokrotnie stawała się celem masowych ataków. Rosyjska armia nierzadko odpala w kierunku Ukrainy od 100 do nawet ponad 400 dronów jednej nocy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski