Polska nie jest ziemią obiecaną dla pracowników ze Wschodu
Od piątku firmom łatwiej będzie zatrudnić
obcokrajowców. Projekt ministra pracy ma jednak wadę, która
sprawi, że pomysł nie wypali - ocenia "Puls Biznesu".
19.07.2007 | aktual.: 19.07.2007 11:49
Od 20 lipca Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini mogą pracować w Polsce bez zezwolenia przez trzy miesiące. Po półrocznej przerwie znów mogą przyjechać na trzy miesiące. Jedynym warunkiem jest posiadanie wizy oraz oświadczenie od polskiego pracodawcy o zamiarze zatrudnienia.
Zdaniem ekspertów, otwarcie rynku dla obcokrajowców to krok w dobrym kierunku. Gospodarka na tym skorzysta. Polskie firmy jako jedną z najważniejszych barier w rozwoju wskazują brak pracowników. Możliwości kadrowe są również istotnym czynnikiem, na który patrzą zagraniczni inwestorzy. Powinno to także zahamować wzrost płac, który zmniejsza konkurencyjność naszych firm- mówi Henryk Michałowicz, ekspert od rynku pracy Konfederacji Pracodawców Polskich.
Aby ten pozytywny scenariusz się ziścił, nasi sąsiedzi muszą chcieć przyjechać do pracy. Każdy sektor zgłasza zapotrzebowanie na pracowników. Liczymy, że docelowo przyjedzie do Polski kilkaset tysięcy pracowników, zarówno z niskimi kwalifikacjami do pracy w rolnictwie czy budownictwie, jak i inżynierowie czy pielęgniarki- mówi Kazimierz Kuberski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.
Resort liczy, że nie tylko przyjadą nowi, ale ci, którzy już u nas są wyjdą z szarej strefy. Szacujemy, że na czarno pracuje w Polsce 1,3 mln osób. Wiele z nich to obcokrajowcy- dodaje Kazimierz Kuberski. Na dowód przywołuje liczby: w 2006 r. pozwolenie na pracę dostało 10 tys. obcokrajowców, na pracy na czarno przyłapano 3 tys., podczas gdy tylko Ukraińcy dostali blisko 1,5 mln wiz.
Eksperci mają poważne wątpliwości, czy rządowy projekt zadziała. Jako ogromną wadę wskazują limitowanie czasu pracy do trzech miesięcy. To zbyt krótki okres. Wiele osób zniechęci do przyjazdu. Lepiej gdyby nie było żadnego limitu- mówi Maciej Krzak, ekspert PKPP Lewiatan. Resort tłumaczy, że nie może otworzyć w pełni rynku pracy, bo bez pracy wciąż pozostaje wielu Polaków - pisze "Puls Biznesu".
Znawcy ukraińskiego rynku mówią, że Polska wcale nie jest taka atrakcyjna. Pracownicy z Ukrainy są bardzo poszukiwani w Europie Zachodniej. Chętnie tam wyjeżdżają, bo mogą liczyć na wyższe pensje i łatwiejszy dostęp do pracy, np. Portugalia ma dużo przyjaźniejsze przepisy niż Polska- mówi gazecie Natalia Suchowiejewa z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. (PAP)