"Polska nie jest przygotowana na atak bioterrorystyczny"

Jego zdaniem, wiele do życzenia pozostawia poziom przygotowania polskich szpitali. Nie ma w nich odpowiednich warunków izolacji i transportu chorych, wystarczającej ilości masek i strojów gazoszczelnych, nie mówiąc o rezerwie leków - przekonywał w Warszawie podczas konferencji naukowej "Rola sił zbrojnych w zwalczaniu zjawiska terroryzmu", która odbyła się w Akademii Obrony Narodowej.

Zdaniem Bartoszcze, mankamentem jest brak w Polsce laboratorium o najwyższym poziomie bezpieczeństwa BSL-4 (ang. biosafety level), co uniemożliwia prowadzenie w kraju diagnostyki szczególnie niebezpiecznych czynników - wysoce zakaźnych i wywołujących śmiertelne choroby, np. wirusa ospy prawdziwej czy Ebola.

Dodał, że w Polsce nie wprowadzono dotychczas systemu LRN (Laboratory Response Network), koniecznego w jego opinii, do sprawnego prowadzenia badań diagnostycznych w przypadku zagrożenia. Taka sieć istnieje np. w Stanach Zjednoczonych. Laboratoria nią objęte używają standaryzowanych odczynników, podlegają odpowiednim kontrolom, mają zapewniony dostęp do bezpiecznego przesyłania danych.

Zdaniem Bartoszcze, istotne jest stworzenie dodatkowych, przewoźnych, tzw. kontenerowych laboratoriów, które mogłyby być przewożone drogą lotniczą. W sytuacji kryzysowej, gdy zostaną zablokowane drogi i próbki nie będą mogły dotrzeć do stacjonarnych laboratoriów, będą one niezastąpione - wyjaśnił.

W jego opinii, nawet Centra Zarządzania Kryzysowego nie są przystosowane na wypadek ataku biologicznego czy chemicznego i wymagają wyposażenia w odpowiedni sprzęt, np. ochronne maski.

Prof. Bartoszcze przypomniał, że Światowa Organizacja Zdrowia do najważniejszych elementów obrony przed bronią biologiczną i bioterroryzmem zalicza szybkie wykrycie zarazków lub toksyn oraz skuteczne zapobieganie ich rozprzestrzenianiu się.