Polska nie dba o rodaków
Od najbliższego roku akademickiego nie
będzie rządowych stypendiów na studia w Polsce dla polskiej
młodzieży z Litwy, Łotwy, Czech i innych krajów
postkomunistycznych, które weszły do Unii Europejskiej. Dla
większości z nich stypendia te były jedyną szansą na zdobycie
wykształcenia - pisze "Nasz Dziennik".
17.09.2004 | aktual.: 17.09.2004 08:56
Od 1990 r. studiowały w Polsce tysiące młodych Polaków ze Wschodu oraz Zaolzia. Resort edukacji częściowo położył temu kres (Polacy m.in. z Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu nadal mają korzystać z rządowych stypendiów) i jako przyczynę podał zmianę przepisów spowodowanych członkostwem Polski w Unii Europejskiej - podaje gazeta. Problem ten dotyczy nie tylko przyszłych studentów, ale uderza również w oświatę polską na Litwie, Łotwie czy w Czechach, gdzie państwo polskie na przestrzeni ostatnich 15 lat włożyło w kształcenie polskiej młodzieży ogromne pieniądze - mówi Agnieszka Bogucka, prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
To jest ogromny cios w oświatę polską na tamtych terenach, we wszystkie nasze wysiłki. Cios nieprzemyślany, cios w moim przekonaniu nieodpowiedzialny i niezwykle szkodliwy - dodaje. Od prof. Andrzeja Stelmachowskiego, prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", dowiedzieliśmy się, że organizacja ta od nadchodzącego roku akademickiego będzie przyznawała stypendia w wysokości 500 zł miesięcznie osobom, które zdecydują się na własny koszt przejść rekrutację i rozpoczną studia - informuje "Nasz Dziennik".
Stypendia te mają być w przyszłości przedłużane w zależności od wyników w nauce. Ich finansowanie ma być realizowane m.in. ze środków Senatu RP. Zmiany zainicjowane przez resort edukacji de facto oznaczają dla polskiej młodzieży z wymienionych krajów obniżkę stypendium, czyli pogorszenie warunków do nauki, oraz niepewność jutra. Będzie musiała podejmować pracę (na szczęście bez konieczności załatwiania kosztownych zezwoleń), by uzyskać dodatkowe środki, jednak w trybie dziennych studiów jest to przecież w zasadzie niemożliwe - podkreśla dziennik.