"Polska musi stanowczo reagować na takie wydarzenia"
Wydarzenia takie, jak w Norwegii zawsze powodują obawy opinii publicznej oraz zwiększają niechęć do swobodnego przepływu ludności pomiędzy państwami - podkreśliła Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych.
23.07.2011 | aktual.: 23.07.2011 16:04
Dodała, że po zamachach przeprowadzanych przez ruchy fundamentalistyczne niechęć wzrasta szczególnie w tych krajach UE, które nie pamiętają już utrudnień związanych z zamkniętymi granicami.
- Rozwój ruchów fundamentalistycznych w Europie wynika przede wszystkim z napływu imigrantów. Dotyczy to przed wszystkim państw zamożnych. Ich społeczeństwa są niechętne obcokrajowcom, gdyż obawiają się o swoje zatrudnienie, szczególnie w czasie kryzysu gospodarczego. Problem ten w Polsce nie jest szczególnie nasilony, ale nie oznacza to, że możemy go lekceważyć. Szczególnie kiedy Polska sprawuje prezydencję i musi stanowczo reagować na takie wydarzenia - podkreśliła Łada.
- Trudno mówić o motywach sprawcy strzelaniny i wybuchu w Norwegii. Nie wiadomo, czy był on członkiem jakieś fundamentalistycznej grupy, czy działał w pojedynkę, czy miał jakieś uprzedzenie do norweskiego rządu. Grupy fundamentalistyczne często poszukują takich osób, by je pozyskać do swojej działalności. Zamachy w stabilnych i bogatych krajach, takich jak Norwegia, są najbardziej szokujące - dodała ekspertka Instytutu Spraw Publicznych.
W piątkowym wybuchu w dzielnicy rządowej w Oslo oraz w strzelaninie na wyspie Utoya, gdzie odbywał się młodzieżowy obóz przybudówki partii premiera Norwegii, zginęło 91 osób.