Polska musi być aktywna na Wschodzie
Polska nie ma polityki wschodniej. To
fatalnie, bo chcieliśmy odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu
polityki wschodniej Unii Europejskiej - wytyka "Rzeczpospolita".
30.01.2008 | aktual.: 30.01.2008 04:14
Rząd PiS miał problemy z Rosją, brakowało mu pomysłu na Białoruś i dość ostrożnie działał (ale jednak działał) w kierunku ukraińskim. Rząd PO skupił się na poprawie stosunków z Moskwą, co na razie się udaje, ale zaniedbał Ukrainę i nic nie robi w sprawach białoruskich.
Tak czy inaczej, nie ma mowy o całościowej, dobrze przemyślanej polityce. Widać to doskonale na przykładzie Ukrainy. Polska miała tam świetne notowania po pomarańczowej rewolucji. Potem jednak naszą ofensywę na Kijów rozmieniliśmy na drobne. Chodzi zarówno o gesty, jakie pod adresem strategicznego ukraińskiego partnera powinien wykonać nowy premier i nowy szef dyplomacji (a nie wykonali), jak i o sprawy bardzo praktyczne, czyli umowę o małym ruchu granicznym (spóźnioną) i wydawanie wiz przez polskie konsulaty (które nie mogą sobie poradzić z kolejkami).
Jeszcze gorzej jest w przypadku Białorusi. Jeśli podpisanie umowy o małym ruchu granicznym z tym krajem uzależniamy od poprawy stosunków Mińsk - Warszawa, to za politykę Łukaszenki karzemy zwykłych obywateli białoruskich. Wydaje się, że rząd przyjął taktykę wyczekiwania - pisze Piotr Kościński.
Tymczasem ani w przypadku Ukrainy, ani Białorusi, czekać nie można. Musimy wiedzieć, czego chcemy w stosunkach zarówno z Moskwą, jak Kijowem i Mińskiem. I musimy być aktywni, dużo bardziej niż inne państwa UE. Nawet, jeśli nie jest to łatwe - konkluduje publicysta "Rzeczpospolitej". (PAP)