Polska kocha latać
Rok 2005 był najlepszy w historii polskiego
biznesu lotniczego. Samolotami leciało prawie 12 mln pasażerów, o
30% więcej niż przed rokiem - wynika z nieoficjalnych danych!
Tak szybki wzrost liczby pasażerów - 30% rocznie - to
prawdopodobnie światowy rekord - przypuszcza "Gazeta Wyborcza".
Prawdopodobnie, bo organizacja IATA, która zrzesza światowe linie lotnicze, nie podała jeszcze wyników całego 2005 roku. Analitycy uważają jednak, że to Polska była najszybciej rozwijającym się rynkiem lotniczym na świecie i że przeskoczyła pod tym względem Chiny. - To prawie pewne- mówią.
Ten rok ma być jeszcze lepszy. Coraz więcej Polaków chce latać, linie otwierają nowe trasy i kuszą promocjami. Hossa w gospodarce również robi swoje, Polacy mają więcej pieniędzy w portfelach i coraz częściej stać ich na weekend w Paryżu czy Bolonii. A podróżują tam samolotem.
- Rynek przewozów pasażerskich w Polsce na pewno będzie rósł w najbliższych latach. Nikt nie potrafi dokładnie powiedzieć, jak bardzo. Ale będzie wzrost ponad przeciętną europejską - mówi Jarosław Błaszczak, dyrektor Zespołu Projektów Infrastrukturalnych Ernst & Young. Przeciętna europejska to 6-procentowy wzrost liczby pasażerów w ciągu roku. W Polsce na razie jest pięć razy większy.
To dzięki tanim liniom polski rynek rośnie błyskawicznie. Dziś przewożą 20-25% pasażerów podróżujących z i do naszego kraju. Zagarnięcie jednej czwartej rynku to fenomen, tanie linie weszły do Polski na dużą skalę dopiero w 2004 r.
- Polski ruch pasażerski dał nam praktyczną lekcję ekonomii- komentuje Jarosław Błaszczak z Ernst & Young. - Dzięki liberalizacji rynku nagle pojawili się nowi gracze, tanie linie, które sprowadziły ceny biletów bardzo nisko. Gigantyczny wzrost liczby pasażerów to m.in. wynik nowego popytu. Zaczęli latać ludzie, którzy nigdy wcześniej o tym nie myśleli. Na lotniskach mamy szaleństwo, ale to szaleństwo przynosi korzyści konsumentom- dodaje.
Na eksplozji pasażerskiej korzystają przede wszystkim tanie linie, które podały właśnie swoje wyniki. Wizz Air, największa w Polsce tania linia, przewiózł 1,9 mln pasażerów, 230% więcej niż w 2004 r. SkyEurope, drugi co do wielkości przewoźnik na polskim rynku, przewiózł też 1,9 mln pasażerów - dwa razy więcej.
Wygranymi lotniczej ofensywy są też na pewno lotniska. - Rozwój tanich linii w Polsce to również rozwój lotnisk regionalnych, które wcześniej były niedoceniane. Dziś widać, że Kraków, Gdańsk, Katowice stają się bardzo poważnymi graczami w walce o pasażerów. Do tej grupy chcą dołączyć również inni - komentuje Jarosław Błaszczak z Ernst & Young. Na razie największy ruch jest nadal na warszawskim Okęciu (ponad 6,5 mln pasażerów).
To, że interesujące są nie tylko największe porty, wie Ryanair: uruchomił loty z Wrocławia, Bydgoszczy, Szczecina, Rzeszowa. (PAP)