Polska gospodarka wygrywa w UE
Gdyby dokonać najprostszego z możliwych
pierwszego bilansu korzyści i strat wynikających z naszego
przystąpienia do Unii Europejskiej, czyli prostego zliczenia ocen
dokonanych przez specjalistów z najróżniejszych branż naszej
gospodarki, wynik byłby imponujący: 8 zwycięstw, 1 porażka i 3
remisy. Ligowa drużyna z takim bilansem, jeśli nie byłaby liderem,
to z pewnością lokowałaby się w ścisłej czołówce tabeli - pisze
Kazimierz Krupa w "Pulsie Biznesu".
30.12.2004 07:03
Żeby już wszystko do końca było jasne: specjaliści z ośmiu branż uznali, że nasza akcesja do UE miała korzystny wpływ na sytuacje w ich branżach, trzech oceniło ten fakt jako neutralny (przynajmniej w pierwszych miesiącach), a tylko jeden stwierdził, że branża, którą reprezentuje (rybołóstwo) straciła w wyniku przystąpienia do otwartego rynku - podaje publicysta dziennika.
Taki bilans dla jednych jest miłym zaskoczeniem, dla innych wręcz szokiem. Jeszcze raz okazało się, że nie wszystko da się przewidzieć. Fachowcy zgodnie przyznają, że pierwsze miesiące w Unii Europejskiej przyniosły wiele niespodzianek i zarówno największe sukcesy, jak i zagrożenia nadeszły nie tam, gdzie ich oczekiwano. Wydaje się, że biznes sprostał wyzwaniu. Wykorzystał rodzące się szanse, zdołał uniknąć pierwszych, najbardziej niebezpiecznych, raf - podkreśla komentator "Pulsu Biznesu".
Jest to tym cenniejsze, że przyszło mu działać w niełatwych warunkach, zmagać się nie tylko z polskimi i brukselskimi biurokratami, ale też niestabilnym złotym, istotnie wpływającym na rentowność wymiany handlowej. Gorzej z administracją państwową, która - niejako starym zwyczajem - w wielu miejscach nie zdążyła, w innych swoja niemoc przerzuciła na "siłę wyższą" - czyli Unię.