Polska atomowa przyszłość
Dziś dowiemy się, czy za 20 lat Polska
będzie miała elektrownię atomową, zapowiada "Metropol". Plany
budowy elektrowni mogą znaleźć się w nowej strategii energetycznej
rządu.
Już 5 lat temu rząd zapowiadał budowę elektrowni jądrowej i w ostatniej chwili wykreślił z dokumentu wzmianki o energii jądrowej. Tak więc dopóki nie będzie oficjalnej decyzji, wstrzymujemy się z komentarzami - mówi dr Stanisław Latek z Państwowej Agencji Atomistyki. Rząd szacuje, że uruchomienie elektrowni pozwoli spełnić normy spalania emisji gazów cieplarnianych i sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię w ogóle.
Kraje wchodzące do Unii zwykle zwiększają swoje zapotrzebowanie na energię elektryczną. Nasze elektrownie tradycyjne są przestarzałe, wiele z nich ma po 30 lat, produkują "brudną" energię i wymagają nowszych technologii - twierdzi Latek.
Jesteśmy przeciwni temu pomysłowi z dwóch powodów. Oprócz tego, że może wystąpić awaria, interesuje nas, skąd pochodzi paliwo nuklearne i gdzie są potem składowane odpady radioaktywne. Greenpeace odwiedził kraje byłego ZSRR, gdzie trafiają odpady. Wiemy, jak wyglądają takie miasta, jak np. Tomsk. Elektrownie atomowe nie są też opłacalne ekonomicznie, tańsza jest energia pochodząca z gazu - przekonuje Maciej Muskat, szef Greenpeace Polska. - Mamy zasoby energii odnawialnej, na północy kraju mogą to być elektrownie wykorzystujące wiatr, gdzie indziej biomasę i źródła geotermalne - przekonuje Muskat.
W Polsce trzeba do energii atomowej przekonać społeczeństwo. Rząd szacuje, że zajmie mu to 5 lat. Z badań wynika, że w Polsce maleje liczba przeciwników budowy elektrowni atomowej. - Ludzie powoli zapominają o awarii w Czarnobylu, ale i tak największym problemem będzie wybór lokalizacji - uważa Stanisław Latek. - Kluczowym zadaniem będzie także wykształcenie kadr, w Instytucie w Świerku kadra się zestarzała, na studiach polikwidowano kierunki związane z atomistyką - dodaje.