Polscy żołnierze strzelali do talibów
"Rzeczpospolita" dotarła do tajnego dokumentu. "Mieszkańcy afgańskiej wioski, którą zaatakowali polscy żołnierze, współpracowali z talibami" - wynika z informacji wywiadu USA. Polscy prokuratorzy nic nie wiedzą o takim meldunku - akcentuje dziennik.
20.12.2007 | aktual.: 20.12.2007 03:24
Nangar Khel jest bazą wypadową talibów - czytamy w amerykańskim meldunku operacyjnym, do którego dotarła "Rz". Według wywiadu armii USA, mieszkańcy wioski pomagali terrorystom organizować zasadzki na żołnierzy sił sojuszniczych, w tym także na Polaków.
Gazeta przypomina, że 16 sierpnia polski oddział ostrzelał wioskę z moździerza, zginęło siedem osób, w tym kobiety i dzieci. W amerykańskim dokumencie widnieje, że w tym samym dniu, kiedy doszło do ostrzału wioski przez Polaków, siły koalicyjne schwytały w Nangar Khel dwóch talibów. Znaleziono przy nich taśmę wideo z nagraniem egzekucji jednego z wysokich urzędników afgańskich współpracujących z siłami NATO. Egzekucji dokonali talibowie schwytani w wiosce.
Dokument z informacjami wywiadu USA nosi datę 17 sierpnia. Został dołączony do stenogramu z posiedzenia tzw. shury, czyli spotkania, które zwołano po śmierci cywilów. Wzięła w nim udział starszyzna wioski oraz przedstawiciele polskiej grupy bojowej, władz prowincji oraz żołnierze amerykańskich sił. Na zebraniu była też afgańska policja i wywiad wojskowy.
Polska prokuratura nie zna jednak materiałów sporządzonych po tym spotkaniu. Nie dotarły do nas - mówi Karol Frankowski z poznańskiej Prokuratury Wojskowej, która prowadzi śledztwo. Śledczy nie wystąpili o wgląd w te akta - zauważa dziennik.
Z informacji "Rz" wynika, że we wtorek prezydium Sejmowej Komisji Obrony spotkało się z gen. Zbigniewem Woźniakiem, zastępcą naczelnego prokuratora wojskowego. Posłowie pytali, dlaczego prokuratorzy nie poprosili o wgląd w amerykańskie meldunki operacyjne. W odpowiedzi usłyszeli, że to skomplikowana sprawa, bo minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski musiałby w ramach tzw. pomocy prawnej wystąpić o to z wnioskiem do Stanów Zjednoczonych.
Generał Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca GROM, twierdzi, iż meldunek, do którego dotarła "Rzeczpospolita" jasno pokazuje, że aresztowani żołnierze działali na podstawie amerykańskiego rozpoznania, które w wiosce Nangar Thel zlokalizowało talibów. (PAP)