Polscy zdobywcy Gasherbrum I mają trudności z zejściem z bazy
Polscy zdobywcy Gasherbrum I - Adam Bielecki i Janusz Gołąb mają kłopoty z samodzielnym zejściem ze szczytu. 9 marca nasi himalaiści, jako pierwsi, zdobyli zimą Gasherbrum I. Po zejściu do bazy na wysokości 5000 metrów Polacy nie mogli kontynuować zejścia z powodu odmrożeń (Gołąb ma odmrożony nos, a Bielecki - palec prawej nogi).
14.03.2012 | aktual.: 14.03.2012 12:42
Silny wiatr - dochodzący do 70 km/h - uniemożliwia użycie śmigłowca ratowniczego. Temperatura na wysokości 5000 metrów spada do około minus 20 stopni, co dodatkowo może pogłębić odmrożenia alpinistów.
- Odmrożenia, które mają Adam Bielecki i Janusz Gołąb nie są poważne. Zagoją się w Polsce najprawdopodobniej szybko - poinformował Artur Hajzer, lider polskiej zimowej wyprawy na Gasherbrum I. Jednak nawet najmniejsze odmrożenie może być groźne, jeśli rana zostanie zainfekowana.
- Nawet najmniejsze odmrożenie uniemożliwia 90-kilometrowy marsz po lodowcu zimą. Dlaczego? Bo może dojść do powtórnego odmrożenia, a wtedy sprawa byłaby poważna, bo może dojść do zatarcia rany i infekcji i w efekcie tego poważnych konsekwencji, a nawet zgonu - tłumaczy Hajzer. Jak podkreśla, z tych powodów najbezpieczniej i najlepiej jest cierpliwie czekać na helikopter w bazie. - W bazie mamy leki i wszelkie środki medyczne i znajdujemy się pod opieką lekarską - dodaje.
W międzynarodowej wyprawie na Gasherbrum atak na szczyt od strony południowej (Polacy wchodzili od strony północno-zachodniej) przypuścili też Austriak Gerfried Goeschl, Szwajcar Cedric Hahlen oraz Pakistańczyk Nisar Hussain. O ich losach nie ma wiadomości. Uczestnicy wyprawy z niepokojem oczekują na śmigłowce, które mogłyby rozpocząć akcję poszukiwawczą i przetransportować polskich alpinistów.