Polscy ratownicy wrócili z haitańskiej misji
Rządowy samolot z grupą polskich ratowników, którzy przez siedem dni udzielali pomocy poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti, wylądował na warszawskim lotnisku wojskowym.
24.01.2010 | aktual.: 25.01.2010 06:16
Początkowo powrót ratowników był planowany na sobotę. Przesunął się z powodu usterki układu sterowania samolotu. Samolot stał w bazie w Portoryko - tam stwierdzono usterkę i w ciągu kilku godzin ją naprawiono. W tym czasie ratownicy czekali w stolicy Haiti Port-au-Prince.
W skład grupy, jaka poleciała na Haiti, weszło 54 ratowników z 10 psami wyspecjalizowanymi w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. Strażacy z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska i Poznania zabrali też ze sobą na Haiti 4 tony sprzęt ratowniczego do poszukiwania i uwalniania osób uwięzionych pod gruzami - między innymi geofony, kamery termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania ofiar.
Polscy ratownicy, którzy w piątek 15 stycznia wyruszyli nieść pomoc poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti, przystąpili do akcji ratowniczej w stolicy tego kraju Port-au-Prince w niedzielę przed południem czasu lokalnego. Dotarcie na miejsce trzęsienia ziemi zajęło ratownikom wiele godzin, ponieważ droga, którą zmierzali ze stolicy Dominikany Santo Domingo do Port-au-Prince była słabo przejezdna ze względu na zniszczoną infrastrukturę i duże natężenie ruchu.
Po przybyciu do Port-au-Prince Polacy otrzymali zadania od sztabu kierującego akcją ratowniczą - przydzielono im jeden z sektorów miasta. Po jakimś czasie sztab koordynujący akcję ratowniczą asekuracyjnie podjął decyzję o wycofaniu polskiej grupy z tego sektora, ponieważ w okolicy słychać było odgłosy strzałów.
12 stycznia Haiti nawiedziło najsilniejsze pd ponad 200 lat, trzęsienie ziemi - o sile 7-7,3 st. Jak dotąd w tym regionie nastąpiło kilkadziesiąt wstrząsów wtórnych o sile 4,5 lub większej. W sobotę haitańska minister kultury i łączności Marie-Laurence Jocelyn Lassegue poinformowała, że zebrano zwłoki około 120 tysięcy ofiar, ale ostateczna liczba zabitych może być większa o dziesiątki tysięcy.