Polscy ratownicy wracają z Haiti
W piątek około północy z lotniska w stolicy Haiti w Port-au-Prince wyleciał w drogę powrotną samolot z polskimi ratownikami - poinformował rzecznik PSP Paweł Frątczak. W ostatnim dniu ratownicy przygotowywali oświetlenie awaryjne dla miejskiego szpitala, wykorzystując część sprzętu, który przywieźli z Polski. Sprzęt ten zostawią na miejscu.
22.01.2010 | aktual.: 23.01.2010 09:02
- Zostawimy na Haiti m.in. generatory prądotwórcze i halogeny. To z nich w piątek powstało awaryjne oświetlenie dla tutejszego szpitala - powiedział rzecznik.
Polscy ratownicy wyruszyli na Haiti w miniony piątek. Wiele godzin - podobnie jak innym ekipom ratowniczym - zajęło im jednak dotarcie z lotniska na Dominikanie do Port-au-Prince.
Na miejscu było 54 strażaków z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska, Łodzi i 10 psów wyszkolonych w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. Ze sobą mieli specjalistyczny sprzęt ratowniczy, m.in. geofony, kamery wziernikowe i termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania.
Razem z innymi ekipami przeszukiwali obszar stolicy Haiti i jej obrzeża. Gdy w środę doszło do ponownych wstrząsów, 15 polskich strażaków - lekarzy i ratowników medycznych - przewieziono śmigłowcem do Petit Goave, miejscowości w epicentrum ponownego trzęsienia. Zorganizowali tam punkt w którym udzielali pomocy rannym (w sumie ponad 70 osobom). Pomogli też m.in. 9-miesięcznemu chłopcu u którego zdiagnozowali silne zapalanie płuc, w efekcie czego trafił do szpitala w Port-au-Prince.
12 stycznia Haiti nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7 lub 7,3 st. (agencje podają różne informacje), o najsilniejsze w tym regionie od ponad 200 lat. Według władz haitańskich, dotychczas pochowano w zbiorowych mogiłach ok. 70 tys. ofiar tego kataklizmu. Co najmniej 250 tys. osób jest rannych, a 1,5 mln nie ma dachu nad głową.
Polscy ratownicy przylecą do Warszawy w sobotę po południu samolotem, który przetransportował na Haiti pomoc humanitarną. Poszukiwania ludzi pod gruzowiskami zakończyły też inne ekipy.