Polscy nieletni jako tania siła robocza
W kraju pracuje ok. 160 tys. nieletnich;
często są wykorzystywani - alarmuje "Gazeta Wyborcza" i przytacza
przykłady:
28.01.2005 | aktual.: 28.01.2005 06:48
17-latka straciła rękę, bo pracodawca ze Słupska chciał, żeby szybciej mieliła mięso. W Lęborku uczniowie pracowali 12 godzin dziennie za sto złotych miesięcznie. - Głośno jest o wykorzystywaniu pracowników w hipermarketach, a o młodzież nikt się nie upomina - mówi Tomasz Gdowski, zastępca Głównego Inspektora Pracy.
Inspektorzy pracy skontrolowali na Pomorzu ponad tysiąc małych zakładów zatrudniających młodocianych w ramach szkolnych praktyk. - Wyniki są przerażające, młodzi to tania siła robocza wykorzystywana w brutalny sposób - mówi Roman Giedrojć, szef słupskiej PIP. - O ich nauce nie ma mowy, za symboliczne pieniądze wykonują najcięższe prace. Nieprawidłowości są praktycznie we wszystkich małych prywatnych firmach.
Maszyna, w której młoda dziewczyna straciła rękę, miała zdemontowaną ochronną klapę, która przy otwarciu powinna odcinać dopływ prądu. - Chodziło o to, by przyspieszać produkcję- tłumaczy szef słupskiej PIP. - Jak dociska się mięso ręką, to w krótkim czasie można go więcej zmielić.
W kraju pracuje ok. 160 tys. nieletnich. Nominalnie "praktykują" - uczą się i pomagają przy lżejszych pracach. Faktycznie często harują jak etatowi. Płaci im się jednak według stawek określanych co roku przez ministra pracy "dla młodzieży odbywającej praktyczną naukę zawodu". W tym roku najniższa stawka to 93,28 zł miesięcznie. Część pracodawców - jak gdańska piekarnia - płaci jeszcze mniej.
Największym "dostarczycielem" młodej siły roboczej są Ochotnicze Hufce Pracy (w całym kraju jest ich 204). (PAP)