Polscy imigranci oblegają biura pomocy prawnej
Rośnie liczba imigrantów, zwracających się o pomoc prawną lub informację do brytyjskich biur pomocy prawnej (Citizens Advice Bureaux - CAB), zwłaszcza Polaków i Portugalczyków, zatrudnionych przy dorywczych pracach na wsi - wynika z sondażu przeprowadzonego przez władze CAB.
CAB świadczy darmową pomoc prawną, ale zatrudnieni w biurach woluntariusze nie zajmują się ani tłumaczeniem dokumentów, ani pośrednictwem w zatrudnieniu, ani sporami pracowniczymi. Tymczasem właśnie z takimi sprawami zwracają się do nich imigranci.
Z raportu CAB wynika, że w niektórych regionach wiejskich, w których farmerzy są najbardziej zależni od cudzoziemskiej siły roboczej, liczba imigrantów sięga 25% ogółu klientów.
Ponad 60% biur ma trudności w porozumiewaniu się z imigrantami, a tłumaczy jest za mało i dużo kosztują. Z tych powodów niektóre biura opracowały strategię wykorzystywania imigrantów w charakterze tłumaczy w sprawach dotyczących ich kolegów lub werbują woluntariuszy władających obcymi językami.
CAB zwraca też uwagę na "rosnącą złożoność spraw", z którymi zwracają się imigranci zarobkowi; chodzi zwłaszcza o kwestie pobytowe i prawa socjalne.
Raport zaleca władzom, by z myślą o imigrantach przygotowały specjalne pakiety informacji o brytyjskim prawie pracy i systemie świadczeń socjalnych.
Podczas obecnego dorocznego zjazdu centrali związkowej TUC z myślą o imigrantach z nowych krajów UE - głównie z Polski i Litwy, których jest najwięcej - zorganizowano specjalistyczne warsztaty. TUC zabiega o to, by pozbawieni skrupułów pracodawcy nie traktowali imigrantów gorzej niż rodzimych pracowników.
W sierpniu związek zawodowy transportowców poparł akcję grupy Polaków, którzy przed supermarketami Tesco protestowali przeciwko zawyżaniu im norm i zaniżonym płacom (jako pracownicy zatrudnieni przez pośrednika - agencję zarabiali gorzej niż ich koledzy wykonujący tę samą pracę, zatrudnieni przez Tesco bezpośrednio).
Andrzej Świdlicki