Polscy eurodeputowani lobbują na rzecz Ukrainy
Polscy eurodeputowani po raz kolejny
próbują przekonywać swoich zagranicznych kolegów do wysłania
jasnego sygnału Ukrainie, jeszcze przed drugą turą wyborów
prezydenckich, że ma ona szansę na spełnienie swoich
proeuropejskich aspiracji.
Drzwi mamy otwarte dla europejskich aspiracji demokratycznej Ukrainy - takie zdanie budzi kontrowersje wśród części eurodeputowanych. Jacek Saryusz-Wolski (PO) przyznał, że nie udało się "formalną drogą" wprowadzić tego zdania do jednego z projektów rezolucji podsumowującej wyniki szczytu europejskiego w listopadzie tego roku. Przywódcy państw członkowskich UE wyrazili wtedy zaniepokojenie uchybieniami w trakcie kampanii wyborczej na Ukrainie i wezwali do przeprowadzenia uczciwych wyborów w drugiej turze.
Obecnie przedstawiciele grup politycznych PE starają się uzgodnić wspólny tekst projektu rezolucji. W jednej z propozycji znajduje się też apel o jak najszybsze wdrożenie planu działania na rzecz Ukrainy w ramach polityki sąsiedztwa, którego celem jest wspieranie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w tym kraju.
Sporne zdanie o otwarciu się Unii dla europejskich aspiracji Ukrainy znajduje się natomiast w liście poparcia dla kandydata opozycji Wiktora Juszczenki od Hansa-Gerta Poetteringa, szefa grupy Europejskiej Partii Ludowej, w której skład wchodzi Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. List ten Juszczence zawiezie Saryusz-Wolski.
We wtorkowym "Financial Times" ukazał się list brytyjskiego eurodeputowanego Charlesa Tannocka, w którym przekonywał, że Ukraina musi mieć możliwość przyłączenia się do Unii Europejskiej w przyszłości. Nieoficjalnie wiadomo, że wśród przeciwników takiego otwarcia się Unii na Ukrainę jest wielu eurodeputowanych niemieckich i francuskich. Podziały w sprawie Ukrainy są w Parlamencie horyzontalne - powiedział Saryusz-Wolski. (reb)
Justyna Wojteczek